Stanowisko w tej sprawie przyjęło podczas czwartkowych obrad zgromadzenie ogólne ŚZGiP, który zrzesza 118 gmin woj. śląskiego (w tym wszystkie 19 miast na prawach powiatu). Podkreślono w nim, że Związek „wyraża generalnie negatywną opinię wobec sposobu i formy oraz tempa planowanych przez MEN zmian w systemie”.

W ub. tygodniu Sejm przeprowadził pierwsze czytanie projektów ustaw zmieniających strukturę szkół w Polsce. Chodzi o dwa projekty ustaw: Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe. Zgodnie z nimi w miejsce obecnie istniejących typów szkół mają się pojawić: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany miałyby się rozpocząć od roku szkolnego 2017/2018.

W czwartkowym oświadczeniu ŚZGiP napisał, że „w związku z tym, iż projektowana reforma oświaty niesie bardzo daleko idące konsekwencje dla uczniów, rodziców, nauczycieli, dyrektorów szkół oraz samorządów, a także biorąc pod uwagę realne koszty reformy, wprowadzanie tych zmian w tempie przyjętym przez ministerstwo, bez szerszych konsultacji i odpowiedniego przygotowania budzi bardzo duży niepokój samorządów lokalnych oraz społeczności szkolnych”.

W ocenie członków Związku wdrożenie zmian zgodnie z harmonogramem przyjętym przez rząd jest „zadaniem praktycznie niewykonalnym dla samorządów”. Samorządowcy z woj. śląskiego uważają, że nie będą w stanie dokonać oczekiwanej zmiany sieci szkół (wraz z ich niezbędnym doposażeniem) i zmian struktury zatrudnienia nauczycieli na rok szkolny 2017/2018, „w sytuacji gdy aktualnie trwa dyskusja dot. jej ogólnego kształtu, a szczegółowe kwestie nie są jeszcze znane”.

Reklama

Członkowie ŚZGiP wskazują też na spowodowane reformą w proponowanym kształcie „prawdopodobnie ogromne wydatki”, które „nie są możliwe do wyasygnowania” w przyszłorocznych budżetach - wobec niepewności co do ostatecznego kształtu reformy i nieznajomości jej szczegółów. Przypominają, że ostatnio samorządy podejmowały już wysiłek związany z koniecznością pilnego zapewnienia miejsc w przedszkolach dla sześciolatków.

Związek wskazuje m.in. na konieczność analizy sytuacji średnich i małych gmin w kontekście przeznaczenia budynków obecnie wykorzystywanych przez gimnazja, a także potrzeb i możliwości przystosowania budynków szkół podstawowych pod kątem wprowadzenia do nich dwóch roczników młodzieży (wraz z przystosowaniem budynków szkół średnich). Akcentuje, że budynki gimnazjów powstawały m.in. w ramach projektów unijnych na lata 2007-2013 (kwestia trwałości projektów), a część gmin wciąż spłaca kredyty na budowę lub renowację takich obiektów.

Ponadto samorządowcy „nie podzielają opinii MEN, iż wprowadzenie reformy nie wpłynie na zawirowania kadrowe i konieczność zwolnień części pracowników oświaty (chociaż wynika to także ze zmniejszającej się od wielu lat liczby dzieci i młodzieży szkolnej)”.

„Efektem likwidacji gimnazjów w połączeniu z treścią proponowanych przez resort edukacji ramowych planów nauczania będą zwolnienia pracowników oświaty (nauczycieli i pracowników administracyjnych), szczególnie w gminach wiejskich i małych miejsko-wiejskich (nie będzie to (…) również możliwe do całkowitego uniknięcia w dużych miastach) i związane z tym koszty odpraw” - podkreślił ŚZGiP.

Samorządowcy nie widzą też możliwości wdrożenia zamierzeń dot. podstawy programowej i opracowania w takim czasie nowych podręczników. W tym kontekście sugerują zmniejszenie tempa wprowadzanych zmian, aby obecni uczniowie klas czwartych szkoły szli jeszcze do gimnazjum, a pierwszymi uczniami ośmioklasowej szkoły podstawowej byli obecni uczniowie klas trzecich.

ŚZGiP negatywnie odnosi się ponadto do regulacji, które „zacierają jednoznaczny dotychczas podział kompetencji między organem prowadzącym a organem nadzoru pedagogicznego”. Chodzi m.in. o wymogi uzyskania przez gminę pozytywnej opinii kuratora oświaty przy likwidacji szkoły, czy opiniowania arkuszy organizacyjnych. Samorządowcy obawiają się m.in. dalszego ograniczania swoich kompetencji, podkreślając, że „kurator nie finansuje i nie nadzoruje spraw związanych z zatrudnieniem oraz nie dysponuje dostateczną wiedzą o lokalnych uwarunkowaniach”.

Samorządy woj. śląskiego uważają, że kluczową kwestią wiążącą się z projektowaną reformą są „wymagające dogłębnej weryfikacji i zmian” przepisy ustawy Karta Nauczyciela. Postulują m.in. „radykalne odejście od bezwzględnie dotąd egzekwowanych przywilejów korporacyjnych tej grupy zawodowej, wprowadzając współczesne rozwiązania dot. systemów motywacyjnych”, skierowane na wysokie standardy i efekty edukacyjne, z uwzględnieniem silnego głosu samorządu.

ŚZGiP proponuje przy tym zmiany dotyczące: wysokości pensum nauczycielskiego (z 22 godz. pensum nauczyciela przedmiotu na 40-godzinny tydzień pracy), „tła” socjalnego dla wykonywanego zawodu, warunków awansu oraz systemu motywacyjnego, – czego „koszty w obecnej sytuacji pochłaniają w całości przyznawane samorządom środki”. Związek akcentuje też, że wbrew niektórym głosom samorządy nie zarabiają na subwencji oświatowej.

Według sygnatariuszy stanowiska, kwestią wymagającą pilnej zmiany jest też kształcenie dzieci niepełnosprawnych. Zgodnie z nowymi przepisami rodzic ma prawo zgłosić niepełnosprawnego ucznia do dyrektora szkoły, który z kolei jest zobowiązany zapewnić dla tego ucznia komplet nauczycieli (w ramach nauczania indywidualnego), bądź asystenta ucznia niepełnosprawnego lub nauczyciela wspomagającego. Problemem jest także brak weryfikacji w ciągu roku szkolnego wysokości subwencji oświatowej w części dotyczącej uczniów niepełnosprawnych.

„W związku z wieloma zastrzeżeniami dotyczącymi zapowiedzianych zmian, sugerujemy modyfikację założeń reformy, a przynajmniej rozłożenie w dłuższym okresie czasu zmian, które MEN zamierza przeprowadzić, co pozwoliłoby na lepsze przygotowanie samorządów do ich wdrożenia oraz rozłożenie na kilka lat skutków finansowych, którymi zostaną obciążone samorządy lokalne” - czytamy w stanowisku ŚZGiP.(PAP)