Na posiedzeniu rządu, zwołanym tuż po głosowaniu w parlamencie w sprawie impeachmentu, Park powiedziała, że poważnie traktuje działania podjęte przez Zgromadzenie Narodowe, a także głosy niezadowolenia ludzi, którzy protestowali przeciwko niej w związku ze skandalem korupcyjnym.

W ciągu ostatnich sześciu tygodni co sobotę dziesiątki tysięcy Południowych Koreańczyków domagało się na ulicach Seulu natychmiastowego ustąpienia prezydent Park. Wskaźnik poparcia dla niej spadł do rekordowo niskiego poziomu 4 procent.

Park wyraziła nadzieję, że zamieszanie wokół kryzysu politycznego w Korei Południowej wkrótce się skończy. Podkreśliła, że przygotuje się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie piątkowej decyzji parlamentu.

Zwróciła się również do ministrów, aby współpracowali z premierem, który do czasu orzeczenia trybunału, przejął obowiązki prezydenta. Jak tłumaczyła, chodzi o uniknięcie próżni w sprawach dotyczących bezpieczeństwa narodowego i gospodarki.

Reklama

Tymczasem ministerstwo do spraw zjednoczenia narodowego, które zajmuje się relacjami z Koreą Północną, oświadczyło, że rząd w Seulu utrzyma "bez zakłóceń" swą politykę wobec północnego sąsiada po piątkowym głosowaniu w sprawie impeachmentu.

Wcześniej minister obrony narodowej Han Min Ku nakazał podwyższenie gotowości bojowej armii, żeby przygotować się na ewentualną prowokację ze strony Pjongjangu, choć nie zaobserwowano żadnych podejrzanych działań.

Za odsunięciem Park opowiedziało się w parlamencie 234 deputowanych, przeciw było 56 w liczącym 300 miejsc parlamencie, co oznacza, że kilkudziesięciu członków ugrupowania pani Park, Partii Saenuri, zagłosowało za wnioskiem w sprawie impeachmentu. Do przejścia wniosku potrzebna była większość dwóch trzecich.

Trybunał Konstytucyjny ma teraz w ciągu 180 dni zbadać, czy były wystarczające podstawy do wszczęcia procedury impeachmentu wobec Park. Jeśli sześciu z dziewięciu sędziów trybunału podtrzyma piątkową decyzję parlamentu, szefowa państwa ostatecznie odejdzie z urzędu. Jeżeli do tego dojdzie, Park będzie pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem Korei Południowej, który nie dokończy pięcioletniej kadencji, upływającej w lutym 2018 roku.

Jak informuje agencja Associated Press, piątkowa decyzja parlamentu oznacza odsunięcie Park od władzy, ale nie oznacza utraty przywilejów. Park Geun Hie zachowa tytuł, rezydencję i uposażenie. W czasie gdy premier Hwang Kio Ahn będzie pełnił jej obowiązki, Park nadal będzie mogła mieszkać w Błękitnym Domu, korzystać ze służbowego samolotu i samochodu, a także będzie dostawać miesięczną pensję o równowartości około 15 tys. dolarów. Zachowa również 24-godzinną ochronę.

Park traci zaś prerogatywy jako zwierzchnik sił zbrojnych (południowokoreańska armia liczy 630 tys. żołnierzy), a także możliwość mianowania wysokich urzędników państwowych, podpisywania traktatów oraz ułaskawiania więźniów.

Premier Hwang będzie pełnił obowiązki szefa państwa do czasu orzeczenia trybunału w sprawie losu Park. Jeśli trybunał zdecyduje o jej usunięciu z urzędu, Hwang będzie dalej pełnił rolę prezydenta do czasu wyborów prezydenckich, które muszą odbyć się w ciągu 60 dni od usunięcia Park. Przez cały ten okres Hwang Kio Ahn zachowa tytuł premiera.

64-letniej Park Geun Hie zarzuca się, że pozwoliła, by jej bliska przyjaciółka Czoi Sun Sil miała dostęp do tajnych dokumentów państwowych, w tym do wstępnych wersji jej przemówień. Czoi została aresztowana na początku listopada i toczy się przeciw niej śledztwo, które ma wyjaśnić charakter jej powiązań z szefową państwa. Zarzuca się jej również próby wyłudzenia olbrzymich sum pieniędzy od czołowych koncernów południowokoreańskich, w tym od Samsunga.

Południowokoreańska prokuratura uważa, że również prezydent jest zamieszana w skandal. Zarzuty korupcyjne postawiono jeszcze dwóm byłym doradcom Park; jednego z nich oskarżono też o ujawnienie tajnych informacji Czoi.