"Francja żąda obecności obserwatorów ONZ na miejscu (we wschodnim Aleppo), aby mieć gwarancję, że ewakuacja cywilów jest priorytetem, ale również, by nie doszło do masakry rebeliantów" - powiedział szef francuskiej dyplomacji w telewizji France 2.

Ayrault dodał, że "organizacje humanitarne takie jak Czerwony Krzyż czy UNICEF muszą interweniować".

ONZ zastrzegła w środę rano, że "nie jest zaangażowana" w plany ewakuacji syryjskich rebeliantów i cywilów ze wschodniego Aleppo, zaznaczając jednocześnie, że jest gotowa pomóc przy tych działaniach. "(ONZ) jest gotowa ułatwić dobrowolną i bezpieczną ewakuację rannych, chorych i zagrożonych cywilów z oblężonej części miasta" - oświadczyło Biuro Koordynacji Pomocy Humanitarnej ONZ.

Jeszcze we wtorek wieczorem ambasador USA przy ONZ Samantha Power domagała się "bezstronnych międzynarodowych obserwatorów" w celu nadzorowania ewakuacji cywilów, którzy "boją się, że zostaną zabici na ulicach lub, że zostaną zabrani - jak to ujęła - do gułagów (reżimu prezydenta Syrii Baszara) el-Asada".

Reklama

Mająca ruszyć w środę o świcie ewakuacja, będącego dotąd w rękach rebeliantów wschodniego Aleppo, z nieznanych powodów opóźnia się już o kilka godzin. Bliska syryjskiej opozycji telewizja Orient TV poinformowała, że ewakuacja wschodniego Aleppo może zostać odłożona do czwartku. Opozycja obwinia o to szyickie milicje lojalne wobec reżimu Asada.

Zakaria Malahifdżi z grupy rebelianckiej Fastakim poinformował, że negocjacje w sprawie zawieszenia broni między rebeliantami, Rosją, Turcją i ONZ toczyły się w nocy z poniedziałku na wtorek. Porozumienie o ewakuacji zostało ogłoszone we wtorek wieczorem przez grupy rebelianckie i potwierdzone przez Rosję i Turcję, które wspierają odpowiednio syryjski reżim i syryjska opozycję. Celem porozumienia jest ewakuacja najpierw cywilów, a potem rebeliantów z oblężonych dzielnic.

Szacuje się, że na zajmowanym przez rebeliantów obszarze we wschodniej części Aleppo pozostaje ok. 50 tys. osób. (PAP)