Wniosek o odroczenie posiedzenia Sejmu do czasu wprowadzenia do porządku obrad informacji rządu dotyczącej likwidacji kopalni i miejsc pracy na Śląsku złożył w środę poseł PO Krzysztof Gadowski. Później parlamentarzyści Platformy zorganizowali w Sejmie konferencję prasową z udziałem związkowców z zabrzańskiej kopalni Makoszowy, domagając się od rządu informacji o działaniach podejmowanych w górnictwie.

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński poinformował, że sprawa górnictwa będzie przedmiotem posiedzenia komisji energii, gdzie skierował ją marszałek.// Jak dodał, jeżeli komisja uzna, że należy przeprowadzić debatę, zaproponuje ten punkt na następnym posiedzeniu Sejmu. Temat górnictwa ma być też poruszony podczas pytań bieżących do przedstawicieli rządu.

"Na Śląsku trwają protesty, górnicy i ich rodziny chcą usłyszeć, co ich czeka, chcą usłyszeć, co przygotowaliście im na święta" – mówił w Sejmie Gadowski, domagając się informacji rządu o likwidacji kopalń. Podczas późniejszej konferencji prasowej o informacje na ten temat apelował także poseł PO Zdzisław Gawlik, który w „gabinecie cieni” Platformy zajmuje się sprawami energii.

„Głośno pytamy: co z przyszłością polskiego górnictwa węgla kamiennego, co z kopalnią Makoszowy, kopalnią Krupiński, co z innymi kopalniami? Kiedy te plany dotyczące restrukturyzacji polskiego górnictwa zostaną ujawnione? Nie można tej niepewności zostawiać na ostatni moment, na ostatni dzień” – powiedział Gawlik.

Reklama

Przypomniał, że wraz z kopalnią Makoszowy, która z końcem br. miałaby zakończyć wydobycie węgla, do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) trafiły też inne kopalnie, dla których znaleziono ścieżkę naprawczą – np. część kopalni Brzeszcze przejęła grupa Tauron. Według Gawlika, również dla kopalni Makoszowy był przygotowany program umożliwiający dalsze działanie, nie został jednak zrealizowany.

„Dlaczego taką samą ścieżką nie mogła podążać kopalnia Makoszowy? Projekt był przygotowany, projekt był gotowy, dlaczego ludziom, kopalni, odmówiono szansy?” – pytał Gawlik.

Zatrudniająca ok. 1,4 tys. osób, pozostająca w strukturach SRK i przynosząca straty kopalnia Makoszowy w Zabrzu, decyzją Komisji Europejskiej jedynie do końca tego roku może korzystać z dopłat do strat produkcyjnych. Aby dalej działać, musiałaby osiągnąć rentowność. W tej sytuacji SRK w ostatnich dniach zebrała oferty pracy w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej i swoich oddziałach. Spółka rozpoczęła wśród górników akcję informacyjną na ten temat, akcentując m.in., że dostępnych miejsc pracy jest więcej, niż obecnie liczy załoga zabrzańskiego zakładu. SRK i resort energii zapewniają, że każdy pracownik kopalni Makoszowy otrzyma ofertę pracy.

Związkowiec z kopalni Makoszowy Andrzej Chwiluk podczas briefingu zorganizowanego przez posłów PO ocenił, że planowane zamknięcie kopalni Makoszowy nie wynika z decyzji Komisji Europejskiej, ale polskiego rządu. Zapewnił o determinacji załogi w obronie kopalni.

„Rząd polski pojechał do Brukseli i zawiózł propozycje likwidacji polskich kopalń; bo to nieprawda, że Bruksela narzuca nam likwidację kopalń; są dokumenty, które jasno i czytelnie świadczą o tym, że Bruksela nie ma ani tytułu, ani prawa do tego, żeby podejmować decyzje o likwidacji kopalń. To rząd polski zawiózł takie propozycje, na które zgodziła się KE” – powiedział Chwiluk.

Według związkowców, kopalnia Makoszowy zrealizowała program naprawczy i – jak mówił Chwiluk – „od stycznia 2017 r. może normalnie funkcjonować, nie potrzebuje dopłat”. „Nikt nie chce z nami rozmawiać, nikt nie chce nas słuchać” – dodał związkowiec z kopalni Makoszowy. Według przedstawicieli strony społecznej, choć niedawny przetarg zakończył się fiaskiem, są „poważni inwestorzy” gotowi przejąć kopalnię i jej załogę oraz zainwestować w złoża.

„Pokazaliśmy wielokrotnie, że nie jesteśmy bandytami, że bronimy swoich miejsc pracy i chcemy uczciwej rozmowy, uczciwej dyskusji. Nie jest w naszej mentalności rzucanie petard, bicie się” – powiedział Chwiluk, pytany o możliwe dalsze działania związków w obronie kopalni.

„Słyszymy prośbę i wołanie o szansę” – skomentował Gawlik. Poseł Gadowski ocenił natomiast, że „po raz kolejny rząd PiS oszukał górników i chce doprowadzić do likwidacji kolejnych kopalń”. Powtórzył apel o informację rządu, jakie miejsca pracy będą na Śląsku likwidowane, ile to będzie kosztowało oraz jaki jest program dla Śląska.

Na zarzuty opozycji odpowiadał z trybuny sejmowej wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, który postawę PO nazwał „cudem adwentowym”.

"Na naszych oczach dokonuje się cud adwentowy, bowiem po 8 latach, w momencie, kiedy jest rząd Prawa i Sprawiedliwości, kolega Krzysztof Gadowski, reprezentujący PO, mówi o trosce w sektorze węgla kamiennego, gdzie wszyscy pamiętamy, w jakiej sytuacji zostawiono górnictwo w zeszłym roku, gdzie nie było pieniędzy na +barbórki+, 13,5 mld zł zadłużenia” – powiedział wiceminister.

Tobiszowski przypomniał zapisy porozumienia zawartego 17 stycznia ubiegłego roku przez rząd Ewy Kopacz ze stroną społeczną. Mowa była w nim o kopalniach Piekary, Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy i Brzeszcze. Kopalnie Bobrek i Piekary należą dziś do spółki Węglokoks Kraj, kopalnia Sośnica należy do Polskiej Grupy Górniczej, kopalnię Brzeszcze kupiła grupa Tauron, dawny ruch Centrum jest likwidowany. Nie powstał natomiast program dla kopalni Makoszowy.

„W punkcie 4. (...) przedstawiciele rządu, wraz ze stroną społeczną, 17 stycznia 2015 (...) podpisują, że będzie program naprawczy, restrukturyzacyjny. I nie znajdziecie żadnego dokumentu, że taki program powstał. Nie ma. Proszę przejrzeć dokumenty w ministerstwie. (...)” – powiedział Tobiszowski. Dodał, iż w punkcie 4 porozumienia jest także adnotacja mówiąca, że działania w ramach programu naprawczego będą oparte o decyzje Rady Europejskiej z 2010 r.

„Ta decyzja mówi, że można likwidować kopalnie z pomocy publicznej. Zamyka się proces restrukturyzacji. I na posiedzenie Rady wtedy nie pojechał ówczesny wicepremier minister finansów (Jacek) Rostowski, aby zabrać w tej sprawie głos” – dodał wiceminister energii. „Decyzja się uprawomocniła i od tego momentu możemy tylko w SRK likwidować, a z pomocy publicznej nie możemy restrukturyzować” - wyjaśnił.

W punkcie 10 porozumienia ze stycznia 2015 r. (...) – przytoczył Tobiszowski - znajduje się zapis, że jeżeli nie będzie zrealizowany plan związany z nabyciem kopalni przez inwestora, to nastąpi alokacja pracowników do innych kopalń. „Jaki jest sens - kiedy mam inwestora, który ma przejąć Makoszowy - że wtedy mówię, że jak się nie uda z inwestorem, to wszyscy pracownicy będą mieli miejsca pracy?” – pytał wiceminister, wskazując na intencje towarzyszące przekazaniu zabrzańskiej kopalni do SRK.

Przypomniał, że zgodnie z zasadami udzielania pomocy publicznej w SRK, nie można z roku na rok powiększać wydatkowanych pieniędzy, ale należy zmniejszać wydatki. „W Makoszowach wydaliśmy więcej w 2016 niż w 2015, a związkowcy pojechali do Brukseli to zgłosić, przez co Bruksela zauważyła, że nie do końca realizujemy założenia poprzedniego rządu, likwidując KWK Makoszowy” – powiedział Tobiszowski.

Dodał, że Komisja Europejska, decydując o notyfikacji polskiego programu naprawczego dla górnictwa, uznała iż – jak powiedział – „jeśli poprzedni rząd podjął decyzję o likwidacji (kopalni – PAP) przez porozumienie, to my mamy realizować te założenia”. Tobiszowski powtórzył zapewnienia, że wszyscy pracownicy kopalni Makoszowy mają ofertę pracy.

Odnosząc się do planowanego połączenia Polskiej Grupy Górniczej i Katowickiego Holdingu Węglowego, wiceminister przypomniał, że rząd zastał holding zadłużony na 2,5 mld zł. „Wszyscy pracownicy będą przeniesieni jeśli potrzeba, bo będziemy łączyć PGG z KHW, by ratować miejsca pracy. Bo za naszych rządów mamy ofertę pracy, nikt nie straci pracy" – zapewnił wiceminister energii.

Po złożeniu wniosku PO o informację rządu dotyczącą górnictwa głos zabrał również poseł Kukiz’15 Krzysztof Sitarski, który podkreślił, że problemy z kopalnią Makoszowy związane są z rządami koalicji PO-PSL. "Kopalnia Makoszowy została przekazana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń - instytucji, która zamyka kopalnie, za rządów PO-PSL, sami daliście tę kopalnię do likwidację. Jest to cynizm, cynizm i jeszcze raz kłamstwo" – powiedział w Sejmie poseł. (PAP)