"Instytucje doszły do wniosku, że działania greckiego rządu nie wydają się zgodne z naszymi porozumieniami" - napisał w komunikacie rzecznik przewodniczącego eurogrupy Jeroena Dijsselbloema.

Chodzi o MFW, Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Europejski Mechanizm Stabilności, czyli instytucje nadzorujące pożyczki udzielone Grecji.

Pakiet przyjęty 5 grudnia nie przewidywał umorzenia żadnych zobowiązań, lecz m.in. wydłużenie terminów spłacania pożyczek, rezygnację kredytodawców z części odsetek, jakie Grecja miała im zapłacić w przyszłym roku, oraz zamianę papierów dłużnych przeznaczonych na dokapitalizowanie banków ze zmienną stopą oprocentowania na instrumenty o stałym oprocentowaniu.

Trzy dni później lewicowy rząd Aleksisa Ciprasa przywrócił wypłatę 13. emerytury w roku dla emerytów dostających najniższe świadczenia (poniżej 800 euro miesięcznie), co ma kosztować budżet 617 mln euro. Odsunął także podwyżkę podatku VAT na wschodnich wyspach Morza Egejskiego, gdzie przebywa ok. 16 tys. migrantów, "dopóki trwać będzie kryzys uchodźczy".

Reklama

Cipras tłumaczył, że sytuacja budżetowa pozwala na takie prosocjalne działania i nie są one złamaniem porozumienia w sprawie obecnego, trzeciego pakietu pomocowego dla Grecji.

"Będziemy w całości respektować nasze porozumienie z wierzycielami, ale będziemy także ze wszystkich sił bronić spójności społecznej" - mówił wtedy premier.

Ustępstwa eurogrupy nie powodowały kosztów dla podatników w krajach, które są wierzycielami Grecji (co jest szczególnie ważne w Niemczech), ale też miały ograniczony wpływ na całkowite zadłużenie tego kraju. Dług publiczny Aten jest najwyższy w całej UE i sięga 180 proc. PKB.

Grecja jest zależna od pomocy międzynarodowych kredytodawców od 2010 roku. Obecny, trzeci już program pomocowy jest częścią pakietu, którego łączna wartość wynosi do 86 mld euro. (PAP)