To pierwsza oficjalna wizyta Putina w kraju należącym do grupy G7 od czasu aneksji w 2014 roku Krymu przez Rosję.

Podczas krótkiego spotkania z prasą przed rozmową z Putinem Shinzo Abe nawiązał do miejsca spotkania. "Mogę panu zagwarantować, że gorące źródła usuną zmęczenie po naszych rozmowach na szczycie" - powiedział.

"Lepiej się za bardzo nie zmęczyć" - odparł Putin. Dodał, że dzięki japońskiemu premierowi możliwy okazał się rozwój stosunków między Rosją a Japonią.

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow powiedział, że Putin i Abe poruszyli w dwustronnej rozmowie szereg tematów, w tym sytuację w Syrii i na Ukrainie, oraz spór wokół Kuryli.

Reklama

Obserwatorzy nie oczekują po dwudniowej wizycie Putina w Japonii znaczącego przełomu we wzajemnych stosunkach, w tym w sprawie Kuryli. Rosyjska obecność na tych wyspach, gdzie mieszka ok. 19 tys. ludzi, to sprawa drażliwa dla Japonii, która uważa, że ma prawa do archipelagu należącego do niej przez wieki. Rosja nazywa sporne wyspy Kurylami Południowymi, a Japonia - Terytoriami Północnymi. ZSRR zajął je w 1945 roku, przyłączywszy się do wojny z Japonią. W latach 1947-49 autochtoniczna ludność czterech wysp została wygnana i przesiedlona do Japonii.

Od września br. trwały konsultacje rosyjsko-japońskie w sprawie intensyfikacji kontaktów międzypaństwowych na najwyższym szczeblu, głównie w celu uregulowania spornych kwestii. Putin oznajmił we wrześniu, że rozwiązanie sporów między Rosją i Japonią powinno być takie, "aby żadna ze stron nie czuła się przegrana".

Spotkanie obu przywódców rozpoczęło się z ponad dwugodzinnym opóźnieniem ze względu na spóźniony przylot Putina. Znany jest on z tego, że zjawia się niepunktualnie na umówionych spotkaniach. M.in. w ub. roku papież Franciszek czekał na niego w Watykanie godzinę i dwadzieścia minut. Abe, który do swego rodzinnego Nagato przyleciał rano z Tokio, wykorzystał wolny czas, by odwiedzić grób ojca, Shintaro Abe, ministra spraw zagranicznych z lat 80. (PAP)