"Ta długa, bardzo długa dyskusja zakończyła się sukcesem. Te zapisy, gwarantują, że na poziomie KE możemy upominać się o sprawy polskiej energetyki" - powiedziała na konferencji prasowej w Brukseli po pierwszym dniu szczytu UE premier.

Podobne stanowisko jak my zaprezentowały Węgry, Czechy i Rumunia, wsparte przez Wielką Brytanię i Niemcy. Szydło podkreślała, że Komisja Europejska przyjęła niekorzystne dla naszego kraju rozstrzygnięcia, które nie były konsultowane wcześniej z państwami członkowskimi.

Chodzi przyjęty 30 listopada pakiet Komisji Europejskiej dotyczący kształtu rynku energetycznego w UE. Jedną z propozycji jest wyśrubowany limit emisji CO2 dla wspieranych z publicznych pieniędzy wytwórców energii elektrycznej, mających działać w ramach planowanego w Polsce rynku mocy. KE ustawiła go na takim poziomie, by z rynku mocy byłby praktycznie wyłączone elektrownie węglowe. Kontrowersje wśród niektórych państw członkowskich wywołało też to, że pomysł ten pojawił się w ostatniej chwili, bez przeprowadzenia odpowiednich konsultacji.

"Reakcja Polski musiała być zdecydowana i jasno postawiona właśnie na szczycie, że nie zgadzamy się na takie procedowanie, ale też takie rozstrzygnięcia" - mówiła Szydło.

Reklama

Polska chce dalej rozwijać energetykę w oparciu o górnictwo węgla, jeśli propozycje KE staną się prawem będzie to bardzo utrudnione. "Musimy zrobić oczywiście wszystko, żeby dostosować górnictwo, wypełnić zobowiązania, które niesie ze sobą porozumienie paryskie, ale musimy mieć czas na to, żeby te procesy przeprowadzić" - podkreślała szefowa rządu.

Minister ds. europejskich Konrad Szymański mówił, że podczas czwartkowej dyskusji wszyscy szefowie rządów mogli się przekonać, że sprawa ta ma fundamentalne znaczenie. "Wprowadzanie w sposób nietransparentny zapisów, które są obliczone tylko i wyłącznie na dyskryminację rynku energii w Polsce, jest problemem najwyższej natury politycznej z naszego punktu widzenia" - tłumaczył.

To pierwszy problem dla naszego kraju związany z propozycjami z koszyka unii energetycznej. "Postrzegamy wybrane zapisy pakietu zimowego jako złamanie równowagi unii energetycznej jeśli chodzi o cele klimatyczne i energetyczne i tak naprawdę uniemożliwienie dopięcia właściwego kompromisu w zakresie polityki klimatycznej, jako takiej" - zaznaczył Szymański.

Planowany w Polsce mechanizmu tzw. rynku mocy ma zapewnić ciągłość dostaw energii elektrycznej. Polega on na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia. Według szacunków resortu energii koszty to ok. 2-3 mld zł rocznie (zostaną dopisane do naszych rachunków za energię elektryczną). Takie wsparcie dla producentów energii są jednak bacznie obserwowane przez Brukselę, która pilnuje, by przekazywane wytwórcom subsydia nie były ukrytą pomocą publiczną i nie zakłócały normalnego działania rynku.

Aby dopłaty dla wytwórców tworzyły odpowiednie zachęty do prośrodowiskowych inwestycji, Komisja chce wprowadzenia limitu emisji dwutlenku węgla dla nowych instalacji, które mają być wykorzystywane w ramach mechanizmu zapewnienia mocy. Limit ten ma wynosić 550 gr CO2 na jedną kilowatogodzinę (kWh), co całkowicie wyklucza energetykę opartą na węglu.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski mówił w ubiegłym miesiącu, że tworzenie rynku mocy w Polsce oznacza inwestycje w budowę źródeł wytwórczych w energetyce o łącznej mocy co najmniej 12-14 gigawatów, co oznacza inwestycje liczone w miliardy złotych.

Komisja chce też wprowadzenia 5-letniego okresu przejściowego, po którym limit emisji CO2 miałby dotyczyć również tych instalacji energetycznych działających w ramach rynku mocy, które powstały przed wejściem w życie przepisów.

Dotychczasowe wstępne dyskusje na poziomie zarówno Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich pokazują, że Polska nie ma zbyt wielu sojuszników w tej sprawie. Do przyjęcia przepisów potrzeba zgody Rady UE i PE.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)