"Nie miejmy złudzeń. Środowisko, w którym mogło dojść do takich czynów, było w minionym półtora roku lekkomyślnie i systematycznie importowane" do Niemiec - oświadczyła szefowa AfD Frauke Petry.
"Zamach nie był odosobnionym przypadkiem" - podkreśliła Petry dodając, że poniedziałkowy atak w Berlinie jest zamachem nie tylko na wolność, lecz także na chrześcijańską tradycję.
Szefowa AfD zastrzegła, że w takim dniu nie zależy jej na tym, by podkreślać, że miała rację. Wezwała do przywrócenia kontroli na granicach państwowych, dozbrojenia służb i deportacji wszystkich obcokrajowców podejrzanych o terroryzm. Należy zamknąć meczety, w których wzywa się do dżihadu - dodała Petry.
"Niemcy przestały być krajem bezpiecznym. Obowiązkiem kanclerz byłoby poinformowanie o tym obywateli, ale ponieważ nie zrobiła tego, ja to Państwu mówię" - czytamy w komunikacie przekazanym PAP w Berlinie.
W poniedziałkowym zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w niemieckiej stolicy zginęło co najmniej 12 osób. Sprawcą zamachu był imigrant z Pakistanu. 23-letni mężczyzna wjechał ciężarówką w tłum ludzi.
>>> Czytaj też: Ciężarówka na polskich numerach wjechała w tłum ludzi w Berlinie. Policja: to był zamach