Schetyna spotkał się z dziennikarzami po wtorkowym posiedzeniu klubu PO. "Decyzja ostateczna czy pozostajemy do 11 stycznia (na sali obrad), czy są inne rozwiązania, zostanie podjęta w czwartek. Na razie zostajemy do 11 stycznia. Nic się nie zmienia" - podkreślił szef PO. "To jest kwestia logistyczna bardzo trudna, bo są święta. Musimy dobrze podzielić dyżury posłów, chodzi o to, żeby kilkadziesiąt osób stale było obecnych na sali sejmowej. To nie jest proste" - zauważył polityk.

Jak podkreślił poza dyskusją jest to, że PO nie uznaje legalności piątkowego "spotkania w Sali Kolumnowej", gdzie odbyły się głosowania m.in. nad budżetem na przyszły rok. Schetyna zapewnił jednocześnie, że będzie walczył o to, aby dziennikarze mogli przebywać w Sejmie na zasadach, które obowiązywały do tej pory. Dodał, że jest też kilka innych niezakończonych spraw, jak "odwieszenie" posła Michała Szczerby (PO), który został wykluczony z posiedzenia Sejmu, a także to, czy ostatnie posiedzenie Sejmu się zakończyło. "Mówiliśmy też o innych kwestiach, chociażby o przyszłości marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego" - dodał.

Do niezałatwionych spraw zaliczył także obecność dziennikarzy w Sejmie. "Myślę, że inaczej będziemy rozmawiać przed szlabanem jutro, gdy skończą się dziennikarzom przepustki, bo dzisiaj jest głosowanie w Senacie. Jeżeli okaże się, że wasza przepustka i wasza obecność w Sejmie i Senacie jest jednodniowa to też inna będzie sytuacja i inne stanowisko. Sytuacja wydaje mi się, że będzie dynamiczna" - podkreślił Schetyna.

Zaznaczył, że decyzja o pozostawaniu posłów opozycji na sali plenarnej Sejmu to kwestia łamania prawa przez marszałków: Senatu Stanisława Karczewskiego a wcześniej Sejmu Marka Kuchcińskiego. Dodał, że chodzi też "w jaki sposób deliktu konstytucyjnego łamania prawa dopuści się prezydent Andrzej Duda. Schetyna uważa, że jeśli prezydent podpisze ustawy "nielegalnie przyjęte, nieistniejące ustawy", będzie za to odpowiadał. "To jest ich decyzja i ich odpowiedzialność" - podkreślił.

Reklama

Schetyna był pytany o informację lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru, w sprawie spotkania z nim we wtorek o godz. 22. Jak zapewnił, nie rozmawiał z Petru na temat spotkania. "Tylko słyszałem, że ma być to spotkanie. Ja nie rozmawiałem z nim w tej sprawie" - oświadczył.

Petru powiedział we wtorek w TVN24, że będzie się wieczorem, prawdopodobnie o godz. 22, spotykać z Grzegorzem Schetyną. "Ustalimy dalsze kroki postępowania" - zaznaczył. Pytany,

czy będzie proponował, żeby opuścić salę plenarną odparł, że będzie proponował "działania, które mogą się okazać skuteczne w dłuższym okresie czasu". "Uważam, że powinniśmy być stanowczy, jeżeli ze strony PiS-u byłaby dalsza eskalacja, to nie ma wyjścia, musimy zostać na sali" - podkreślił Petru.

Od piątku w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagali się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Wcześniej w tej samej sali odbyło się posiedzenie klubu PiS. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne.

W związku z tymi wydarzeniami marszałek Sejmu wydał zarządzenie, według którego od soboty rano do wtorku do godz. 10 dziennikarze nie mogli wchodzić do gmachu Sejmu. We wtorek od godz. 10. media są do Sejmu wpuszczane. Dziennikarzom, którzy nie mają stałych albo rocznych przepustek do budynku parlamentu we wtorek przyznawano dzienne przepustki w związku z odbywającym się posiedzeniem Senatu. Zamknięte jest wejście na galerię sejmową. (PAP)