Z danych podawanych przez belgijskie gazety wnika, że od października 2010 r., gdy wprowadzono testy, przeanalizowano 15 tysięcy próbek. Biorąc pod uwagę, że Belgię zamieszkuje ponad 11 milionów osób, nie jest to duża liczba, ale do analizy kierowane są tylko te próbki, które wykazują wstępnie, że kierowca jest pod wpływem narkotyków.

Testy śliny nie obejmują wszystkich kierujących, tylko tych, co do których policja podejrzewa, że mogą być pod wpływem środków odurzających. Jeśli pierwsza identyfikacja jest pozytywna, wówczas od kierowcy pobierana jest krew, którą przesyła się do laboratorium. Dopiero wynik tego badania jest podstawą do definitywnego stwierdzenia, że dana osoba była pod wpływem narkotyków.

Ponad 40 proc. analizowanych w tym roku próbek krwi wykazało w niej obecność kokainy lub amfetaminy - podał belgijski nadawca RTBF. Najbardziej popularnym narkotykiem jest marihuana, której obecność stwierdzono w 54 proc. analizowanych próbek.

"Kierowcy, którzy prowadzą pod wpływem narkotyków, muszą zdawać sobie sprawę, że teraz zdecydowanie trudniej będzie im przejść kontrolę" - podkreśliła Nele Samyn, szefowa służb toksykologicznych Narodowego Instytutu Kryminologicznego.

Reklama

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)