W czwartek tvp.info opublikowało materiał wideo odnaleziony przez internautów, na którym zarejestrowano, jak poseł PO Ryszard Wilczyński przegląda nieswoje dokumenty, znajdujące się na sali plenarnej Sejmu. Według tvp.info dokumenty leżały w miejscu, które zajmuje prezes PiS Jarosław Kaczyński.

W związku z tymi doniesieniami wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki wezwał posła Wilczyńskiego do złożenia mandatu poselskiego i zapowiedział złożenie w jego sprawie wniosku do komisji etyki poselskiej. Jaki oraz Wilczyński zostali wybrani z tego samego okręgu wyborczego na Opolszczyźnie.

Według Wilczyńskiego sam pomysł, że mógłby przeglądać notatki prezesa PiS jest dla Jarosława Kaczyńskiego obraźliwy. "Ktoś tu imputuje, że prezes mógłby porzucić własne notatki na sali sejmowej" - podkreślił.

"To, do czego sięgnąłem to był leżący publicznie, w dostępnym miejscu i wystawiony na widok publiczny artykuł, ksero jakiegoś artykułu, gdzie zaciekawił mnie nagłówek, a ponieważ czasu było dość, zaciekawiony podniosłem, przeczytałem fragment i odłożyłem na miejsce i tyle całej sprawy" - oświadczył.

Reklama

Wilczyński odniósł się także do listu ministra Jakiego, który domaga się od niego złożenia mandatu.

"Jeżeli kogoś Patryk Jaki ma wezwać do złożenia mandatu to przede wszystkim siebie - gdyby był słowny i sam potrafił dotrzymywać danych przyrzeczeń oraz zrezygnował z obsadzania swoich ludzi w ratuszu czy spółkach Skarbu Państwa" - powiedział PAP Wilczyński.

Podkreślił, że wciąż trwa głodówka w Dobrzeniu w województwie opolskim, a nikt z rządzących "nie ma odwagi się ze strajkującymi spotkać. "Również minister Jaki, który obiecał tym ludziom rozmowę, że się spotka" - dodał.

W poniedziałek ośmiu mieszkańców gminy Dobrzeń Wielki rozpoczęło głodówkę w proteście przeciwko decyzji rządu o przyłączeniu znacznej części ich gminy do Opola, na której jest m.in. kompleks przemysłowy z elektrownią Opole. W ten sposób chcą nakłonić rząd do wycofania się z tej decyzji. Premier w czwartek zaapelowała do mieszkańców, aby decyzję rządu przyjęli ze spokojem i podkreśliła, że do zmian granic administracyjnych dojdzie zgodnie z wcześniejszymi decyzjami. (PAP)