Partnerstwo Wschodnie to realizowany od 2008 r. unijny projekt mający na celu pogłębianie współpracy z Białorusią, Ukrainą, Mołdawią, Gruzją, Armenią i Azerbejdżanem. Projekt został zainicjowany przez Polskę i Szwecję.

Partnerstwo Wschodnie w ostatnich latach straciło na znaczeniu i jego dalsza efektywność stanowi spore wyzwanie dla UE - mówi PAP dr Piotr Bajor z UJ. Jak podkreślił, wskutek własnych problemów Wspólnota utraciła skuteczną możliwość szerokiego oddziaływania na bliskie sąsiedztwo i procesy zachodzące w poszczególnych państwach Partnerstwa Wschodniego.

W ocenie Bajora istotną kwestią jest też zmiana rządów w Polsce i Szwecji, które w 2008 r. wspólnie zainicjowały projekt. Jak tłumaczył, w tych państwach władzę utraciły siły polityczne forsujące ten projekt oraz naciskające na forum Unii na odpowiednie finansowanie projektu i tworzenie mechanizmów oddziaływania na procesy wewnętrzne w krajach Partnerstwa.

Według eksperta Unia Europejska - wspierając procesy transformacyjne w państwach Partnerstwa Wschodniego - nie zaoferowała najważniejszego: perspektywy członkostwa, zwłaszcza najbardziej prozachodnim krajom Partnerstwa: Ukrainie i Gruzji. Ekspert uważa, że w przypadku tych krajów stanowiłoby to symboliczne ukoronowanie trudnej drogi transformacji i reform podjętych w związku z dokonanymi wyborami politycznymi.

Reklama

"Władze tych państw wielokrotnie podkreślały, że nie chodzi o jasne określanie takiej możliwości, wskazywanie konkretnych dat tego procesu, a wyłącznie podkreślenie, że UE nie wyklucza dalszego rozszerzenia w kierunku wschodnim" - podkreślił Bajor.

Politolożka i europeistka dr Agnieszka Cianciara z ISP PAN zwróciła jednak uwagę, że pomimo kryzysu w Unii Europejskiej, który przyniósł osłabienie tendencji do dalszej integracji, w ramach Partnerstwa Wschodniego udało się zrealizować inne cele, takie jak podpisanie umów stowarzyszeniowych i handlowych czy liberalizacja wizowa (Bruksela zniosła obowiązek wizowy dla Mołdawian, w przypadku Ukraińców i Gruzinów ma to nastąpić na początku 2017 r.).

Dziś poza implementacją porozumień, co następuje w różnym tempie, pozostaje pytanie, co dalej Unia z tym projektem zrobi i jakiego ducha tchnie w Partnerstwo Wschodnie - mówiła.

Cianciara nie spodziewa się znaczących impulsów politycznych w najbliższych latach. "Spodziewam się przede wszystkim rozwoju współpracy w konkretnych wymiarach, gospodarczym, energetycznym, naukowym, społecznym, działań bardziej technicznych niż politycznych, które mają bardziej charakter pracy u podstaw. Takie konkretne formy wsparcia mogą przynieść długofalowe rezultaty. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że w obecnej sytuacji to jest wszystko, co Unia może zrobić" - powiedziała ekspertka.

W jej ocenie potwierdza to dokument Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych z 16 grudnia, który wyznacza cele współpracy w ramach Partnerstwa Wschodniego do 2020 r. "Jest to bardzo szczegółowa mapa drogowa wskazująca, co do 2020 r. Unia chciałaby osiągnąć w relacjach z tymi krajami. To są bardzo konkretne reformy, cele techniczne, które - jeżeli uda się zrealizować - przyniosą realne korzyści, wpłyną na poprawę funkcjonowania przedsiębiorstw, możliwości studiowania, współpracy naukowej. Ten dokument jednak pokazuje, że w Unii nie ma woli politycznej, by tym państwom zaproponować coś więcej, co de facto oznaczałoby perspektywę członkostwa" - zaznaczyła Cianciara.

Według niej obecnie koncepcja rozszerzenia związana z rozwijaniem obszarów, w których obowiązują normy demokracji liberalnej, rządów prawa i gospodarki rynkowej, jest w ogromnym kryzysie. "Model proponowany przez UE przestał być atrakcyjnym i jedynym, do którego elity polityczne i społeczeństwa krajów ościennych aspirują. Pojawiły się tam tendencje w kierunku demokracji nieliberalnej, które zresztą przejawiają także niektóre państwa członkowskie" - podkreśliła. Jak dodała, koncepcja ta jest kwestionowana co najmniej od czasu kryzysu gospodarczego w 2008 r., gdy okazało się, że zastosowanie przez Zachód ich własnych recept nie prowadzi do rozwiązania problemów.

Dr Bajor podkreślił, że Partnerstwo Wschodnie od początku swojego istnienia obejmowało państwa, które zainteresowane były różnymi formami współpracy i poziomem integracji ze Wspólnotą. Objęcie jednym programem krajów o różnym poziomie zainteresowania było jednak - jak dodał - często obiektem krytyki.

Gruzja, Ukraina i Mołdawia przez lata wykazywały największe zainteresowanie współpracą w ramach Partnerstwa Wschodniego (w przypadku Kiszyniowa ostatnio nastąpił zwrot w kierunku wschodnim). Te trzy kraje podpisały w 2014 r. umowy stowarzyszeniowe; weszły w życie porozumienia z Gruzją i Mołdawią, wciąż czeka na to Ukraina.

Umowę z Kijowem odrzucili Holendrzy w niewiążącym referendum. Władze Holandii, która jako jedyna nie ratyfikowała jeszcze umowy, szukają jednak możliwości wyjścia z sytuacji. Ma to umożliwić wspólna deklaracja unijnych przywódców, w której stwierdzono, że umowa stowarzyszeniowa nie nadaje Ukrainie statusu kraju kandydującego do UE ani nie ustanawia zobowiązania do przyznania Ukrainie takiego statusu w przyszłości.

Podpisanie umowy stowarzyszeniowej rozważała Armenia, zrezygnowała jednak z tego na rzecz proponowanej przez Rosję idei unii euroazjatyckiej. Natomiast Azerbejdżan od początku deklarował luźną współpracę.

Bajor przypomniał też o mocnym zwrocie Mołdawii w stronę Moskwy. Zaznaczył, że po zwycięstwie w niedawnych wyborach prezydenckich prorosyjskiego polityka Igora Dodona w najbliższym czasie można się spodziewać dalszej korekty polityki zagranicznej w kierunku prorosyjskim.

Otwarcie na Zachód w ostatnim czasie deklaruje z kolei Białoruś. Według Bajora jest to jednak instrumentalne, stosowane wcześniej działanie ze strony Mińska, którego politykę określił mianem "lawirowania" między Rosją a Zachodem. Badacz zauważył, że prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka z uwagi na pogorszenie relacji z Rosją będzie w najbliższym czasie zainteresowany rozwijaniem dialogu i współpracy z Polską i UE. Działania te jednak - zaznaczył - nie są wynikiem strategicznej zmiany kursu w polityce zagranicznej. Przestrzegł przed polityką ustępstw wobec Mińska, bo - jak zwrócił uwagę - do tej pory nie doprowadziła ona do żadnych zmian w polityce wewnętrznej tego kraju.

Cianciara uważa, że UE nie powinna rezygnować ze współpracy z mniej entuzjastycznie nastawionymi do Wspólnoty państwami. "Złożenie akcesji do unii euroazjatyckiej nie powinno zniechęcać do utrzymywania relacji, zwłaszcza że w przypadku Białorusi i Azerbejdżanu widzimy politykę dwukierunkową. W interesie Zachodu pozostaje otwartość. Te kraje powinny czuć, że w każdym momencie mają możliwość zwrócenia się ku Europie i uniezależnienia się od Rosji" - podkreśliła badaczka.

Bajor zwrócił uwagę, że ostatnie propozycje Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych idą w kierunku wypracowania bardziej indywidualnych mechanizmów dla każdego z krajów. Jak dodał, w najbliższym czasie będzie trwała dyskusja dotycząca określonych kierunków zmian, a konkretne decyzje w tym zakresie podjęte zostaną na kolejnym szczycie Partnerstwa Wschodniego w 2017 r. w Brukseli. (PAP)