"National Interest" to periodyk, który poparł Trumpa na wczesnym etapie jego kampanii, a nawet - 27 kwietnia 2016 roku - zorganizował forum, na którym ówczesny kandydat zaprezentował założenia swej polityki zagranicznej.

Rosja nie stanowi zagrożenia "w odniesieniu do amerykańskich interesów narodowych" i choć prezydent Władimir Putin "nie jest zwolennikiem liberalnych wartości”, to nie jest kimś takim "jak Stalin" - pisze na łamach "NI" ekspert konserwatywnego think tanku Cato Institute Doug Bandow.

"Godny pożałowania brak szacunku dla praw człowieka nie zmienia państwa w zagrożenie dla USA. Rosja nie jest teraz zaangażowana w globalną wojnę ideologiczną z USA" - argumentuje Bandow i podkreśla, że Rosja Putina "nie jest filozoficzną kontynuacją ZSRR".

Zdaniem eksperta Cato Institute Putin "nie jest zainteresowany rządzeniem nie-Rosjanami" i choć - jak przyznaje - może zagrażać słabszym sąsiadom, jak Gruzja czy Ukraina, to nie stanowi to "problemu dotyczącego kwestii bezpieczeństwa dla Ameryki, ani nawet dla Europy".

Reklama

"Waszyngton nie powinien pozwalać, by jego humanitarne sympatie dyktowały mu (zasady) polityki bezpieczeństwa" - kontynuuje autor.

Uważa on, że fakt, iż Moskwa "jakoby" dopuściła się podczas wyborów w USA ataków na Partię Demokratyczną, należy uznać "za przysługę oddaną Amerykanom", ponieważ ujawniła ona niewłaściwe postępowanie amerykańskich polityków.

Ponadto, zdaniem Bandowa, z punktu widzenia Moskwy to USA dopuszczają się prowokacji, między innymi "rozszerzając NATO aż do granic Rosji, przyciągając dawnych członków Paktu Warszawskiego i radzieckie republiki, nakłaniając Gruzję i Ukrainę do zabiegania o członkostwo w NATO i popierając +kolorowe+ rewolucje na Ukrainie i w Gruzji sprzeczne z interesami Rosji oraz zachęcając do ulicznej rewolucji przeciw legalnie wybranemu, przyjaznemu Rosji prezydentowi na Ukrainie".

Ekspert przypomina, że Rosja udzieliła logistycznego wsparcia Ameryce podczas wojny w Afganistanie i może być pomocna w takich kwestiach jak negocjacje z Iranem czy Koreą Północną.

Toteż "utrzymywanie sankcji wobec Rosji, bez szans na osiągniecie czegokolwiek, jest bezsensowną moralną próżnością" - argumentuje Bandow i apeluje o radykalną zmianę polityki Waszyngtonu wobec Kremla.

Po ujawnieniu informacji amerykańskich służb wywiadowczych na temat ingerencji Rosjan w wybory prezydenckie w USA Waszyngton ogłosił w czwartek nałożenie sankcji na Moskwę; 35 rosyjskich dyplomatów zostało wydalonych z USA.

Wpływowi Republikanie, jak senatorzy John McCain i Lindsey Graham apelujący o powołanie międzypartyjnej komisji Kongresu, która zbada tę sprawę, zapowiedzieli, że będą nalegali w Kongresie na przyjęcie "bardziej znaczących i ostrzejszych sankcji przeciwko Rosji z powodu jej ataków na Stany Zjednoczone".

>>> Czytaj też: "Sueddeutsche Zeitung": Zbliżenie UE z Rosją tak, ale nie kosztem Ukrainy i Polski