"Budżet jest najważniejszą ustawą, którą kolejne rządy przyjmują, budżet na przyszły rok ma bardzo wiele mankamentów, jest oparty, naszym zdaniem, na nierealnych założeniach" - powiedział Petru. Jego wystąpienie z sali sejmowej było transmitowane na profilu Nowoczesnej na Facebooku.

"Istnieje poważne ryzyko, że deficyt będzie znacznie wyższy niż ten, który jest prognozowany, może być znacznie niższy wzrost gospodarczy, znacznie niższe inwestycje i dobrze był było, gdyby Polacy mieli świadomość zagrożeń, które są związane z tym budżetem na przyszły rok. I żałujemy bardzo, że takiej debaty w parlamencie nie mogło być i że się ona nie odbyła" - dodał lider Nowoczesnej.

Dodał, że Nowoczesna stara się podkreślić to, jak ważne jest, aby budżet i wszystkie poprawki były przedyskutowane.

Wiceszefowa partii Katarzyna Lubnauer dodała, że zadaniem polityków Nowoczesnej jest prezentowanie poprawek do ustawy budżetowej, które zgłosili. Powiedziała, że Nowoczesna liczy, że prezydent Andrzej Duda zawetuje reformę edukacji przewidującą likwidację gimnazjów.

Reklama

"Ale jeżeli tak by się nie stało, to gros kosztów związanych z tą reformą będzie przeniesionych na samorządy. Dlatego zaproponowaliśmy, żeby 300 mln zł zostało przesuniętych na subwencję oświatową" - powiedziała Lubnauer.

Przekonywała, że PiS zaproponował reformę edukacji, ale nie przewidział na nią żadnych środków. "Praktycznie subwencja pozostała bez zmian, procent, o który nie zmienia jest mniejszy niż procent, o który mają wzrosnąć pensje nauczycieli (...). To oznacza, że samorządy nie będą miały pieniędzy zarówno na przystosowanie budynków do nauki klas siódmych i ósmych, jak i również na przystosowanie sal np. na świetlice" - stwierdziła Lubnauer.

Dodatkowo, jak mówiła, samorządy będą musiały "wygasić gimnazja", co też wiąże się z kosztami. "To wszystko powoduje, że samorządy będą miały dodatkowe koszty, a subwencja ma pozostać bez zmian. Dlatego Nowoczesna złożyła swoją poprawkę, która ma samorządom dać samorządom dodatkowe 300 mln zł.

Od 16. grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Poprawki zgłoszone fo projektu budżetu zostały zblokowane - blok poprawek zgłoszonych przez opozycję został odrzucony.

Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16. grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu. (PAP)