Odejścia Maduro od wielu miesięcy domaga się opozycja.

Ogłaszając podczas posiedzenia rządu decyzję o desygnowaniu El Aissamiego na swego zastępcę, Maduro wychwalał jego "doświadczenie, zaangażowanie i odwagę".

42-letni El Aissami przejmie funkcję sprawowaną dotychczas przez 70-letniego Aristobulo Isturiza. Środowe przetasowania na szczytach władzy Maduro określił jako "kluczowe". "2017 jest pierwszym rokiem poprawy i ekspansji rewolucji boliwariańskiej na wszystkich polach: moralnym, ekonomicznym, politycznym i międzynarodowym" - oświadczył Maduro. Jego mandat oficjalnie wygasa w styczniu 2019 roku.

El Aissami, były działacz studencki, adwokat i kryminolog, jest jednym z najbardziej wpływowych członków Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV) i wschodzącą gwiazdą tego ugrupowania, które jest u władzy od 1999 roku.

Reklama

Stan Aragua, którego jest gubernatorem od 2012 roku, jest uważany za jeden z najmniej stabilnych w kraju. El Aissami w 2005 roku został deputowanym, a od 2008 roku pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych i sprawiedliwości, odpowiadając za bezpieczeństwo publiczne. Maduro zapowiedział, że na tym też będzie się koncentrował jako wiceprezydent.

"Jego priorytetami będzie walka z przestępcami, walka na rzecz oczyszczenia krajowych i regionalnych sił policji, walka z terrorystami ze skrajnie prawicowego skrzydła" - dodał.

Krytycy socjalistycznego rządu porównują tę nominację do wpuszczenia lisa do kurnika. Opozycja twierdzi, że El Aissami jest zamieszany w handel narkotykami i nazywa go "handlarzem z Aragua".

W wyniku wyborów parlamentarnych z końca 2015 roku dotychczasowa prawicowa opozycja zdobyła większość w parlamencie. Od miesięcy próbuje ona odsunąć Maduro od władzy. Oskarża szefa państwa o prowadzenie polityki gospodarczej, która wywołała niedobory żywności i innych podstawowych artykułów, a także doprowadziła do galopującej inflacji.

Opozycja domaga się wznowienia procesu, który mógłby doprowadzić do przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania głowy państwa lub do przedterminowych wyborów. Procedura referendum została jednak zablokowana pod koniec 2016 roku przez Krajową Radę Wyborczą.

Jest mało prawdopodobne, aby referendum odwoławcze odbyło się przed 10 stycznia, na czym zależy opozycji. Jeśli Wenezuelczycy odsunęliby Maduro od władzy do tego dnia, w kraju zorganizowano by przedterminowe wybory prezydenckie. Jeśli natomiast głosowanie zostałoby przeprowadzone później, to Wenezuelę czekałaby niewielka zmiana, bo Maduro zostałby zastąpiony przez wiceprezydenta i następne wybory odbyłyby się dopiero pod koniec 2018 roku.

Chociaż Maduro popiera niespełna 20 proc. Wenezuelczyków, to stoją za nim prawie wszystkie instytucje, takie jak najwyższy organ sądowniczy, komisja wyborcza, a także wciąż bardzo potężna w Wenezueli armia.

W grudniu ub.r. opozycyjna Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD) wycofała się z zaaranżowanego przez Watykan dialogu z rządem w sprawie rozwiązania kryzysu politycznego. Opozycja jest podzielona w tej sprawie i nie jest jasne, czy powróci do stołu negocjacyjnego. (PAP)