Zgodnie z komunikatem opublikowanym przez japoński rząd wiceprezydent Joe Biden również opowiedział się za powrotem do ducha i litery tego osiągniętego w grudniu 2015 r. porozumienia.

Najnowsza odsłona zadawnionego sporu o pamięć historyczną między Tokio a Seulem miała miejsce w piątek, kiedy to władze Japonii wezwały ambasadora tego kraju w Korei Płd. do powrotu do Tokio. Władze japońskie zawiesiły też toczące się od sierpnia rozmowy w sprawie nowej umowy o wymianie walut (FX Swap Agreement).

Kroki te miały związek z odsłonięciem pomnika ku czci niewolnic seksualnych z lat japońskiej okupacji w mieście Pusan w Korei Południowej.

Pomnik ten został ustawiony przed wejściem do budynku Konsulatu Generalnego Cesarstwa Japonii w tym mieście.

Reklama

"Tego typu działania wywierają niepożądany wpływ na stosunki dwustronne i dla nas jest to nie do przyjęcia" – podkreślił Yoshihide Suga, szef gabinetu premiera Japonii podczas konferencji prasowej zwołanej w piątek w Tokio. Jednocześnie poinformował, że ambasador Jasumasu Nagamine został czasowo odwołany z Korei Płd.

Wezwanie ambasadora i zawieszenie rozmów ws. nowej umowy o zasadach wymiany walut m. Japonią i Koreą Płd. zostały uznane przez Seul za "niefortunne".

Południowokoreański minister finansów wyraził żal z powodu zawieszenia trwających od sierpnia rozmów w specjalnym oświadczeniu wydanym w piątek. Porozumienie to miało służyć lepszej ochronie walut narodowych obu państw w warunkach niestabilności finansowej na świecie – podkreślił.

Spór o upamiętnienie losu Koreanek, które podczas II wojny światowej były zmuszane do prostytucji przez japońskie władze okupacyjne, a także odszkodowania dla nich, był przez lata powodem ciągłych zadrażnień w relacjach między Japonią i Koreą Południową.

W 2015 r. udało się osiągnąć porozumienie. Rząd Japonii postanowił przeznaczyć 1 miliard jenów (9,8 mld USD) na wsparcie byłych koreańskich niewolnic seksualnych - "sióstr pocieszycielek", jak je eufemistycznie nazywano w imperialnej Japonii.

Pomnik w Pusan nie jest pierwszym upamiętnieniem "niewolnic" w Korei Płd. W sierpniu ub.r. w Seulu uroczyście otwarto Miejsce Pamięci, przypominające o losach Koreanek wykorzystywanych przez wojsko japońskie podczas drugiej wojny światowej.

Kamienie, w których wyryto nazwiska tych kobiet i opisy losu, którego doświadczyły, ustawiono w centrum Seulu, w miejscu, w którym znajdowała się niegdyś rezydencja japońskich gubernatorów generalnych Korei. Upamiętnienie koreańskich niewolnic seksualnych było inicjatywą obywatelską.

Dzień otwarcia Miejsca Pamięci wybrano nieprzypadkowo. 29 sierpnia 1910 roku ogłoszony został i wszedł w życie podpisany tydzień wcześniej traktat, na mocy którego Japonia anektowała Koreę. Zarazem odsłonięcie pomnika miało miejsce w kilka dni po ogłoszeniu przez Japonię zasad przyznawania odszkodowań dla pokrzywdzonych kobiet i ich rodzin.

W grudniu 2015 r. rząd w Seulu informował, że żyje jeszcze 46 kobiet zmuszanych w latach 1940-1945 do świadczenia usług seksualnych japońskim żołnierzom. Przysługiwało im odszkodowanie w wysokości 100 mln wonów (ok. 90 tys. dolarów), a rodzinom zmarłych ofiar - 20 mln wonów (18 tys. dolarów). (PAP)

mars/