Demonstranci wyrażali poparcie dla prezydenta Rosji Władimira Putina i krytykowali NATO za rzekome złamanie porozumienia o niestacjonowaniu na stałe wojsk Sojuszu w Europie Wschodniej.

Niemcy są krajem tranzytowym dla brygady pancernej USA, która z portu Bremerhaven nad Morzem Północnym przemieszcza się w kierunku Polski, gdzie będzie stacjonowała przez najbliższe miesiące. Granicząca z Polską Brandenburgia jest dla amerykańskich żołnierzy ostatnim punktem postoju przed przekroczeniem polskiej granicy.

Niemiecka Lewica jest przeciwna wzmacnianiu wschodniej flanki NATO. Brandenburska organizacja tej partii wezwała do protestów pod hasłem "Czołgi nie zapewnią pokoju - nigdzie". Współrządząca w Brandenburgii Lewica krytykuje decyzje szczytu NATO w Warszawie jako "wymachiwanie szabelką".

Zaniepokojenie przejazdem wojsk USA przez jego land do Polski wyraził też premier Brandenburgii Dietmar Woidke. Polityk SPD powiedział w wywiadzie dla piątkowego wydania "Tagesspiegla", że czołgi nie pomogą w rozwiązywaniu problemów i że zamiast czołgów konieczny jest dialog z Rosją.

Reklama

Woidke jest koordynatorem rządu Niemiec do spraw niemiecko-polskiej współpracy międzyspołecznej i przygranicznej.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)