"Krótka, trwająca w zasadzie niecałe dwa dni wizyta w Nowym Jorku poświęcona jest przede naszym zabiegom o wejście do Rady Bezpieczeństwa, zdobycie niestałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa w latach 2018–19. W tym celu spotkałem się przed chwilą z nowym, niedawno wybranym sekretarzem Antonio Guterresem. Jeszcze dzisiaj wieczorem i jutro w ciągu dnia będę się spotykał z grupą kilkudziesięciu ambasadorów różnych krajów i będę ich przekonywał” – relacjonował dziennikarzom Waszczykowski po poniedziałkowym spotkaniu z szefem ONZ.

Szef polskiej dyplomacji dodał, że jest to kontynuacja wysiłków podejmowanych od wielu miesięcy. Z rywalizacji o miejsce w RB wycofała się Bułgaria, która była konkurentem w grupie państw z Europy Wschodniej.

Głosowanie nad przyjęciem nowych niestałych członków RB będzie miało miejsce w czerwcu.

Minister powiadomił, że w rozmowie z Guterresem wskazał na atuty naszego kraju w rywalizacji o niestałe miejsce w RB. Sekretarz generalny interesował się także spojrzeniem Polski na konflikt rosyjsko-ukraiński oraz problem uchodźców.

Reklama

Zapytany przez PAP czy Guterres zamierza dążyć do lepszego postrzegania ONZ w Ameryce, Witold Waszczykowski powiedział, że "trzeba mu dać taką szansę".

„Jutro jest ważne spotkanie w Radzie Bezpieczeństwa i będzie to chyba jego pierwsze przemówienie. Mam nadzieję, że przedstawi być może nowe inicjatywy, nowe spojrzenie jak zarządzać tak wielką instytucją. Jest to bardzo doświadczony polityk i dyplomata” – podkreślił Waszczykowski.

W nawiązaniu do planowanej na wtorek otwartej debaty w RB na temat zapobiegania konfliktom zbrojnym przypomniał, że Polska ma się czym pochwalić w tym względzie. Przyczynia się do stabilności, umocnienia bezpieczeństwa świata, a nie pozostaje tylko konsumentem bezpieczeństwa.

„Od kilkudziesięciu lat jesteśmy przecież członkiem licznych operacji pokojowych. Ponad 70 tys. żołnierzy polskich w błękitnych hełmach służyło na różnych frontach tych operacji pokojowych. Mieliśmy również ważnych negocjatorów, chociażby św. pamięci pana (Tadeusza) Mazowieckiego, który działał na Bałkanach dwadzieścia kilka lat temu. Jeszcze wcześniej nasz profesor (Rafał) Lemkim zdefiniował ważne zagadnienie ludobójstwa” – wyliczył.

Szef MSZ zapowiedział nowojorskie spotkania z kilkoma ważnymi osobistościami, które – wyraził nadzieję – będą albo doradzały, albo zajmowały ważne stanowiska w administracji przyszłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Wymienił byłego sekretarza stanu USA Henry'ego Kissingera oraz generała Michaela Flynna, którego prezydent elekt wybrał na swego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego.

„Chcę przedstawić sytuację w naszej części Europy, jak wygląda ona po decyzjach NATO i dlaczego decyzje NATO musiały zapaść, by wzmocnić nasze bezpieczeństwo. Chcę rozmawiać o polityce rosyjskiej, dlaczego Rosja się tak zachowuje i jak można na to reagować; przekonywać, że warto, oczywiście, nawiązać kontakt z Rosją. (…) My nie blokujemy takiego zbliżenia, pod warunkiem, że nie będzie się działo naszym kosztem” – tłumaczył Waszczykowski. Podkreślił jednak, że w przeszłości dochodziło do takich sytuacji. Jego zdaniem zbliżenie z Moskwą kosztem interesów Warszawy obywało się przez wstrzymanie rozszerzenia NATO na Wschód, zatrzymanie budowy tarczy antyrakietowej i utrzymywanie Polski jako członka NATO drugiej kategorii. Nie przyczyniło się to do polepszenia bezpieczeństwa w Europie. Rozzuchwaliły raczej Rosję - dodał.

„Jesteśmy za szukaniem jakiegoś modus vivendi w rozmowach i współpracy z Rosją, ale na zasadach opartych na prawie międzynarodowym” – konstatował minister.

Zdaniem Waszczykowskiego Trump odszedł od retoryki prezentowanej w kampanii wyborczej. Nie ma dziś sygnałów, aby po jego zaprzysiężeniu doszło do radykalnej zmiany polityki zagranicznej. Gdyby takie sygnały były – ocenił – to odchodząca administracja nie realizowałaby decyzji zawartych na szczycie NATO i nie wysyłała żołnierzy (do Polski).

W opinii ministra nominowany na sekretarza stanu USA Rex Tillerson jako prezes koncernu paliwowego Exxon Mobil musiał mieć dobre kontakty z Rosją, która jest wielkim producentem gazu, ropy itp. Wyraził on nadzieję, że Tillerson wykorzysta to jako szef amerykańskiej dyplomacji, ale już w inny sposób. Nie jest tylko problem gazu i ropy: "tanio kupić, drogo sprzedać".

"W grę wchodzi geopolityka, rywalizacja wojskowa itp." - powiedział.

Pytany przez PAP czy władze RP będą dążyć do większego zaangażowania elektoratu polsko-amerykańskiego w lobbying na rzecz Polski, Waszczykowski zapewniał, że już się tak dzieje.

"Mieliśmy przez okres kampanii wyborczej kontakty. Uaktywniła się nowa Polonia, która do tej pory była niedostrzegalna. W tej chwili jest wiele osób, które deklarują wręcz, że należą do Polonii i szukają swego miejsca na nowej scenie. Jestem optymistą, że siły, które w czasie kampanii wydobył na powierzchnię Donald Trump, a niektórzy nawet się martwią, że są to siły antyestablishmentowe, są siłami dynamicznymi” – zaznaczył szef dyplomacji polskiej.

Zauważył, że pośród wyłaniających się w Stanach Zjednoczonych nowych elit są również Polacy amerykańscy.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

>>> Czytaj też: Merkel zapowiada kontynuację strategii postępowania wobec uchodźców