"Według mnie P. nie miał żadnej ochrony, a przynajmniej ja na ten temat nic nie wiem (...) nie chciałabym dywagować w kwestii szczęścia, czy innych okoliczności; po prostu nie wiem" - powiedziała świadek.

Miłosz-Kloczkowska była wiceprezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. Jesienią 2015 r. została sędzią gdańskiego sądu apelacyjnego. W czasie sprawowania funkcji w SO była zastępczynią prezesa tego sądu Ryszarda Milewskiego, który we wrześniu 2012 roku padł ofiarą prowokacji, w ramach której dziennikarz podszył się pod przedstawiciela kancelarii premiera i ustalał z sędzią Milewskim termin posiedzenia aresztowego Marcina P. Jak podkreśliła Miłosz-Kloczkowska, wobec niej nie były podejmowane podobne prowokacje.

Zapewniła też, że nigdy nie wybierała się na żadne spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem, a jeśli były jakieś sprawy "do przekazania" rządowi, odbywało się to drogą służbową za pośrednictwem ministra sprawiedliwości.

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał świadka, czy spotkała się kiedykolwiek z przydomkiem "Baronowa" i czy wie, kogo on dotyczy. Ta odpowiedziała, że nie. "A czy środowisko sędziowskie potrafi się oczyszczać i rozliczać (...) można odnieść wrażenie, że bardzo broniła pani tych członków wymiaru sprawiedliwości ze swojego lokalnego podwórka" - mówił poseł.

Reklama

Z kolei Andżelika Możdżanowska (PSL) przypomniała, że Miłosz-Kloczkowska na stanowisko sędziego sądu apelacyjnego została powołana 17 listopada 2015 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę. "Mam głęboką nadzieję i wiarę, że moja nominacja na sędziego sądu apelacyjnego wynikała z pozytywnej, merytorycznej i rzeczowej oceny mojej ciężkiej pracy jako sędziego" - powiedziała świadek.

Główny wątek przesłuchania dotyczył postępowań dyscyplinarnych m.in. wobec kuratorów sądowych, w tym kuratora Marka Lipskiego, który zajmował się Marcinem P. Lipski jest kuratorem przy Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe; w lutym 2012 r. złożył wniosek o wcześniejsze zwolnienie Marcina P. z dwóch dozorów.

Na pytania szefowej komisji Małgorzaty Wassermann (PiS) świadek odpowiedziała, że najpierw, w 2012 r., m.in. po lustracji gdańskiego sądu, zwróciła się o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec szefa gdańskich kuratorów sądowych Iwony Pomianowskiej-Cieślik, nadzorującej kuratora Lipskiego. Potem jednak, w styczniu 2013 roku, zgodziła się z odmową wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.

Tłumaczyła, że rzecznik dyscyplinarny przeprowadził postępowanie i podjął określone decyzje, nie potwierdzając podejrzeń. "To mnie przekonywało" - powiedziała świadek.

Przyznała, że w pracy Lipskiego "stwierdzono nieprawidłowości". Uchyliła się jednak od odpowiedzi na pytanie, czy powinna być z nim - jako kuratorem - rozwiązana umowa.

Świadek przyznała też, że wobec żadnego sędziego nie wszczęto ostatecznie postępowania dyscyplinarnego, choć - jak wskazywała Wassermann - były problemy np. z uzyskaniem sprawozdań finansowych od Marcina P. przez sąd rejestrowy.

Przewodnicząca komisji przypomniała, że łącznie wymieniano kilkunastu sędziów i kuratorów w związku ze sprawami Marcina P. "Czy którakolwiek z tych osób poniosła jakiekolwiek konsekwencje personalne w związku z ujawnionymi nieprawidłowościami?" - zapytała Wassermann.

"Mogę na pewno powiedzieć, że konsekwencje takie, wynikające z mojej decyzji, poniosła sędzia Wiesława Szulczewska, ponieważ (...) cofnęłam pani sędzi rekomendację do pełnienia funkcji wizytatora Sądu Okręgowego w Gdańsku" - odpowiedziała Miłosz-Kloczkowska. Dodała, że jeśli chodzi o pozostałe osoby, to postępowania wyjaśniające "zostały zakończone w większości przypadków postanowieniami o odmowie wszczęcia postępowań z uwagi na przedawnienie" wynikające zarówno z przepisów o ustroju sądów, jak i z ustawy o kuratorach. (PAP)