Polska powinna zrezygnować z elektrowni jądrowej, produkcji samochodu elektrycznego czy zgazowania węgla. Powinna natomiast postawić m. in na poprawę efektywności energetycznej czy budowę małych elastycznych źródeł wytwórczych - przekonywał w środę w Sejmie prof. Władysław Mielczarski

Prof. dr hab. inż. elektroenergetyk Władysław Mielczarski podczas swego wystąpienia na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. górnictwa i energii przekonywał, że tzw. pakiet zimowy KE (pod koniec listopada Komisja Europejska przedstawiła propozycje dotyczące kształtu rynku energetycznego w UE - PAP) to propozycje, które - z punktu widzenia jakościowego - niewiele wnoszą do przyjętej w 2005 polityce klimatyczno - energetycznej UE. Jego zdaniem, unijna polityka klimatyczna nie jest ani "propolska", ani "antypolska". Czasami pokrywa się z naszymi interesami, a czasami mniej" - mówił.

Trzy główne kierunki tej polityki, czyli poprawa efektywności energetycznej, wzrost produkcji energii z OZE czy też system handlu emisjami ma - jak mówił - różny wpływ na polska gospodarkę. O ile poprawa efektywności energetycznej - jest dla niej ze wszech miar pozytywna, o tyle wzrost produkcji OZE - negatywny. Jak dowodził - w przeciwieństwie np. do Niemiec my nie produkujemy tych instalacji, lecz je kupujemy i z każdego takiego zakupu 50 proc. środków transferujemy na Zachód.

Zdaniem Mielczarskiego kwestie uprawnień do handlu emisjami są z punktu widzenia całej polskiej gospodarki "obojętne". Jak przekonywał, obecnie - cena uprawnień do emisji to 5 euro za tonę - co oznacza, są one "dość tanie". W opinii Mielczarskiego cena ta znacząco nie wzrośnie, bo nie ma na to zgody największych gospodarek unijnych, które w przypadku podniesienia cen uprawnień ucierpiałyby znacznie bardziej niż polska gospodarka. Jego zdaniem ,o ile wzrost cen nastąpi, to nie będą one droższe niż 10 euro. Gdyby nawet do tego doszło to polskie gospodarstwa domowe - przy rocznych wydatkach na energię rzędu 1000 - 1200 zł - czekałaby podwyżka rzędu ok. 7 proc. Jeśli zaś chodzi o wielkich odbiorców przemysłowych - mówił Mielczarski - rząd ma różne możliwości, by takie podwyżki zrekompensować.

Z takim stanowiskiem nie zgodził się obecny na posiedzeniu zespołu wiceminister środowiska i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Paweł Sałek, który powiedział, że wpływ uprawnień do emisji jest dla polskiej gospodarki bardzo duży. Dodał, że na zakup tych uprawnień Polska wydała 1 mld euro. "To, że jesteśmy objęci mechanizmem uprawnień do handlu kosztowało polską gospodarkę 4 mld zł - mówił. Jak dodał, cena tych uprawnień jest zawarta w każdym gigadżulu wyprodukowanej energii, tonie cementu, szkła, itd.

Reklama

Zdaniem Władysława Mielczarskiego Polska powinna zrezygnować z budowy elektrowni jądrowej, bo jest ona "zbyt kosztowna" oraz planów produkcji samochodu elektrycznego. Jego zdaniem z powodu "50 - letniego zapóźnienia technologicznego "to jest coś, do czego możemy jedynie dokładać". Ekspert skrytykował też plany dotyczące rozwoju technologii zgazowania węgla - która jak mówił - jest znana od 150 lat i "nigdy nie była opłacalna".

Zamiast tego za korzystne dla polskiej gospodarki ekspert uznał rozwijanie efektywności energetycznej, przede wszystkim termoizolacji i nieskoemisyjnych systemów grzewczych, kompleksową - z dużym udziałem IT komunikacje zbiorową, w tym elektrotrolejbusy, rozwój kompleksowych systemów generacji i małych elastycznych jednostek wytwórczych.

>>> Czytaj też: Przetarg na wybór technologii jądrowej jeszcze w tym roku? Resort energii zabrał głos