Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych w czwartek opowiedziała się za odrzuceniem przygotowanego przez PO projektu nowelizacji ustawy o uposażeniu byłego prezydenta RP, który zakłada, że byłym prezydentom ochrona BOR przysługiwałaby nie tylko w kraju, ale i za granicą.

Projekt Platformy powstał w odpowiedzi na cofnięcie w październiku 2016 r. ochrony BOR byłym prezydentom za granicą. Decyzję tę Biuro motywowało wysokimi kosztami, niewspółmiernymi do zagrożenia.

"Pozbawienie byłych prezydentów ochrony pokazuje, że PiS kieruje się tylko i wyłącznie złośliwością w stosunku do prezydentów z innych obozów politycznych" - stwierdził poseł PO i wiceszef komisji administracji Marek Wójcik.

Jak dodał, sprawa dotyczy osób, które "podejmowały ważne decyzje dotyczące zaangażowania Polski w walkę z terroryzmem". "Dziś pozbawianie tych osób ochrony jest czystą nielojalnością obecnie rządzących wobec byłych głów państw" - powiedział.

Reklama

"To szczególnie bolesne, gdyż robią to ludzie, którzy nawet po Sejmie boją sie chodzi bez ochrony" - ironizował.

Wójcik powiedział też, że szef MSWiA Mariusz Błaszczak kłamał argumentując swoją decyzję dotyczącą ochrony byłych prezydentów luką w prawie. Świadczy o tym - jak mówił poseł PO - odrzucenie projektu Platformy w tej sprawie.

Wtórował mu inny poseł PO Tomasz Cimoszewicz, który wskazywał, że obowiązkiem powinno być chronienie nie tylko obecnego prezydenta, ale też byłych prezydentów. Tymczasem - jak stwierdził Cimoszewicz - politycy PiS odrzucając projekt PO uzasadniali tę decyzje kosztami zagranicznej ochrony byłych prezydentów.

"Przypominam, to jest milion złotych w skali całego budżetu, który w ostatnim tylko roku został powiększony o kilkadziesiąt miliardów złotych (...) to nie jest duża suma" - wskazywał.

Sprawa zdjęcia ochrony byłym prezydentom stała się głośna w mediach po tym, jak Jarosław Wałęsa poinformował o odebraniu ochrony BOR swemu ojcu, b. prezydentowi Lechowi Wałęsie podczas podróży zagranicznych. "Ciekawostka ze strony małych ludzi: właśnie się dowiedziałem o odebraniu ochrony BOR-u mojemu ojcu podczas podróży zagranicznych. Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, ile złej woli jest w tych ludziach" - napisał wówczas.

Komentując tę sprawę, szef MSWiA Mariusz Błaszczak stwierdził: "Rząd SLD i PSL przyjął ustawę, którą w 1996 r. podpisał Aleksander Kwaśniewski, prezydent SLD. Na mocy tej ustawy byli prezydenci są chronieni tylko na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej". "I to jest odpowiedź. Prawa w Rzeczpospolitej należy przestrzegać i tyle" - stwierdził.

Podczas czwartkowych obrad sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński stwierdził, że obecnie były prezydent zachowuje dożywotnio uprawnienia do ochrony na terytorium Polski na zasadach określonych przez szefa MSWiA. "Na podstawie ustawy o BOR, ze względu na dobro państwa, może być przyznana ochrona także za granicą" - powiedział Zieliński.

Stwierdził jednocześnie, że ochrona byłych prezydentów za granicą "kosztuje znacznie więcej", niż mówią szacunki PO.

Biuro Ochrony Rządu, które od 2001 r. działa na podstawie ustawy o policji, to jednostka podporządkowana MSWiA. Zadania BOR to ochrona prezydenta (dożywotnio), marszałków parlamentu, premiera, ministrów spraw zagranicznych, obrony narodowej i spraw wewnętrznych, a także zagranicznych delegacji. Szef MSWiA może też zlecić ochronę BOR dla innych osób "ze względu na dobro państwa". Wśród zadań BOR jest też ochrona budynków rządowych i polskich placówek za granicą. (PAP)