Jak wynika z opublikowanego w piątek raportu Najwyższej Izby Kontroli, prowadzone przez Państwową Straż Łowiecką (PSŁ) i Państwową Straż Rybacką (PSR) kontrole w województwie dolnośląskim miały jedynie charakter doraźny i interwencyjny, a strażnicy nie wywiązywali się prawidłowo z realizacji powierzonych zadań.

Kontrola NIK obejmowała latach 2013-2016. Rzeczniczka wojewody dolnośląskiego Sylwia Jurgiel podkreśliła, że obecny wojewoda Paweł Hreniak objął urząd w grudniu 2015 r. „To właśnie obecny wojewoda po otrzymaniu informacji o zarzutach kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli podjął działania naprawcze w obu służbach. Większość zaleceń NIK jest już wykonywana” - powiedziała PAP Jurgiel.

Rzeczniczka dodała, że wojewoda zapowiedział regularne kontrole działalności obu straży, w tym audyty. „Wymieniona została kadra kierownicza. Państwowa Straż Rybacka rozpoczęła już wymianę umundurowania strażników. Z kolei Państwowa Straż Łowiecka ma nowe regulaminy dotyczące magazynów broni. W najbliższym czasie przeprowadzone zostaną również nabory do obu służb. (...) Obie służby mają działać sprawnie i być skuteczne” - powiedziała Jurgiel.

Zdaniem kontrolerów z NIK dolnośląskie straże z PSŁ i PSR na Dolnym Śląsku nie prowadziły dokładnego rozpoznania zagrożeń. „Dlatego nie miały szans działać prewencyjnie, ani skutecznie walczyć z kłusownictwem, a ich działalność skupiała się przede wszystkim na doraźnych interwencjach. Skuteczność kontroli obniżały też bardzo rozległe – w stosunku do stanu zatrudnienia – obszary patrolowania” - podkreślono raporcie.

Reklama

Według NIK szczególnie niepokojący jest brak kontroli podmiotów organizujących polowania dla cudzoziemców. „Dolnośląska Straż Łowiecka nie korzystała z prawa do kontroli podmiotów prowadzących sprzedaż takich usług. Brak aktywności w tym obszarze tłumaczono brakiem sygnałów o nieprawidłowościach oraz nieprecyzyjnymi przepisami” - napisano w raporcie.

NIK porównała efekty działania PSŁ na Dolnym Śląsku w zwalczaniu kłusownictwa oraz ujawnianiu przestępstw z działaniami tej formacji w innych województwach. Jak podkreślono w raporcie, efekty tych porównań były „relatywnie słabe”. Na przykład strażnicy na Dolnym Śląsku przy czteroosobowej obsadzie i powierzchni 1,613 tys. ha przejęli lub odebrali łącznie 68 przedmiotów pochodzących z przestępstw, podczas gdy w Świętokrzyskim odebrano 579 takich przedmiotów przy pięcioosobowej obsadzie na 1,163 tys. ha, a w Lubelskiem – 465 przy czteroosobowej obsadzie na 2,261 tys. ha.

W raporcie zaznaczono też, że w obu formacjach nie stworzono regulacji wewnętrznych dotyczących funkcjonowania magazynów broni, wymaganych norm uzbrojenia, a także procedur dotyczących wykonywania uprawnień przez strażników. „Prowadziło to do sytuacji, że broń i środki przymusu bezpośredniego, w które wyposażone były obie straże, nie zawsze w pełni odpowiadały realnym potrzebom służby” - napisano w raporcie.

NIK zwróciła również uwagę, że nadal nie zostały uzgodnione ramy współpracy między PSR a policją, ponadto wspólne patrole obu formacji nie były poddawane analizie.

W raporcie podkreślono, że brak jest regulacji dotyczących wysokości grzywien nakładanych przez straże w drodze mandatów karnych za poszczególne rodzaje wykroczeń. To - zdaniem kontrolerów - odbija się na efektywności sprawowania służby przez obie formacje.

Zdaniem NIK nadzór wojewody dolnośląskiego, który odpowiada za utworzenie i finansowanie obu straży, nie był w pełni skuteczny i prawidłowy. „Wojewoda nie wprowadził rozwiązań organizacyjnych, zapewniających komplementarną współpracę obu formacji oraz jej rzetelną analizę. Wojewoda nie sprawował wymaganego nadzoru nad czterema spośród 32 tzw. Społecznych Straży Rybackich, przez co nie zostały one włączone do współpracy z Państwową Strażą Rybacką” - podano w raporcie.(PAP)