W badaniu wzięło udział ponad 580 tys. absolwentów uczelni biznesowych i inżynierskich z 57 krajów. Wszyscy odpowiadali na to samo pytanie – o oczekiwania finansowe w pierwszej pracy po zakończeniu studiów. Polacy znaleźli się na 5. miejscu od końca.

Z kolei pierwsze miejsce, jeśli chodzi o oczekiwania finansowe w pierwszej pracy po studiach, zajęli Szwajcarzy. Młodzi mieszkańcy alpejskiego kraju oczekują wynagrodzenia rocznego rzędu 80 tys. dol. rocznie. Drugie i trzecie miejsce zajęli kolejno Duńczycy i Norwegowie z oczekiwaniami na poziomie 60 i 55 tys. dol. rocznie.

Sytuacja, w której istnieją tak duże różnice na poziomie oczekiwań niesie ryzyko „drenażu mózgów” i chęci wyjechania części młodych osób po lepsze zarobki do innych krajów, zaś potencjalna emigracja oznacza większe trudności dla polskich pracodawców ze znalezieniem odpowiednich kandydatów.

„Pracodawcy powinni przede wszystkim skupić się na zatrzymaniu i rozwijaniu pozyskanych do organizacji młodych talentów. Wbrew pozorom millenialsi nie wyjeżdżają za granicę wyłącznie z powodów materialnych. Jadą, bo tam pracodawcy poświęcają znacznie więcej uwagi lepszemu dopasowaniu kwalifikacji pracownika do stanowiska. Dzięki temu pracuje się wydajniej, spokojniej, po prostu osiąga się więcej. W wielu polskich firmach wciąż mamy do czynienia z kulturą organizacyjną osadzoną w epoce głębokiego kapitalizmu, w której inwestycja w pracownika jest postrzegana jedynie, jako wypłacanie mu comiesięcznego wynagrodzenia. Obecnie to za mało – uważa Anna Węgrzyn, wieloletni praktyk HR i kierownik projektu mHR EVO w firmie BPSC.

Reklama

Ekspertka od HR radzi też firmom, aby w większym stopniu skupiły się na rekrutacji wewnętrznej, która wiąże się z wyższą stopą zwrotu niż rekrutacja zewnętrzna.

Ryzyko „drenażu mózgów” pozostaje wysokie. Z badania Work Service wynika, że migrację zarobkową w pierwszym półroczu 2016 roku rozważało około 19 proc. Polaków aktywnych zawodowo lub potencjalnych uczestników rynku pracy. 62 proc. z nich, to osoby młode do 35 roku życia, zaś aż 79 proc jako główny powód wskazało wyższe zarobki.

„To przede wszystkim przestroga dla pracodawców. Obecnie notujemy najniższy od 25 lat wskaźnik bezrobocia, co oznacza, że pozyskanie pożądanego pracownika nie jest już takie proste, a biorąc pod uwagę prognozy demograficzne będzie tylko trudniej. Firmy, które chcą pozyskać młode talenty powinny przede wszystkim inwestować w narzędzia, które pomogą im przyciągnąć i utrzymać najlepszych, zanim Ci postanowią zacząć zarabiać w euro lub dolarach, albo zanim zdecydują się „dać szansę” na spełnienie swoich ambicji innemu pracodawcy” – ostrzega Anna Węgrzyn.