"Z tego, co wiem, nie dostaliśmy formalnego zaproszenia do udziału w rozmowach" - powiedział na codziennym spotkaniu z prasą rzecznik Departamentu Stanu USA Mark Toner.

Z kolei Kreml zakomunikował, że w obecnej chwili nie może się wypowiedzieć na temat ewentualnego zaproszenia przedstawicieli USA do Astany.

"Oczywiście jesteśmy za możliwie jak najszerszym udziałem stron zaangażowanych w polityczne uregulowanie w Syrii" - powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. "Ale na razie nie mogę niczego konkretnego powiedzieć" - dodał.

Pytana o to samo rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oświadczyła, że "format negocjacji jest w tej chwili dyskutowany".

Reklama

Szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu wyraził w czwartek wieczorem opinię, że Stany Zjednoczone "powinny oczywiście być zaproszone" na spotkanie 23 stycznia. Dodał, że w tej sprawie panuje zgoda między Ankarą a Moskwą.

Zamiar przeprowadzenia w Astanie negocjacji w sprawie przyszłości Syrii został ogłoszony pod koniec grudnia po wprowadzeniu - dzięki porozumieniu Rosji, Turcji i Iranu - rozejmu na terytorium całego kraju. Stany Zjednoczone nie uczestniczyły w tym procesie.

29 grudnia minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że strona rosyjska jest gotowa poszerzyć dyskusje o Egipt i inne kraje arabskie, jak również przedstawicieli ONZ.

"Mam nadzieję, że kiedy administracja Donalda Trumpa obejmie władzę, będzie również mogła przyłączyć się do tych wysiłków, tak byśmy mogli pracować w jednym kierunku po przyjacielsku i w kolektywny sposób" - dodał wówczas szef rosyjskiej dyplomacji. Nie sprecyzował jednak, czy chodzi mu konkretnie o rozmowy w Astanie, czy też o cały proces uregulowania konfliktu w Syrii.

Zaprzysiężenie Trumpa odbędzie się 20 stycznia - trzy dni przed rozmowami pokojowymi w stolicy Kazachstanu. Moskwa nie ukrywa, że liczy, iż administracja Trumpa będzie bardziej skłonna niż Baracka Obama do współpracy z nią w sprawie konfliktu w Syrii. (PAP)