W 2016 roku serca i portfele inwestorów najbardziej radowały się w... Peru – wynika z zestawienia firmy inwestycyjnej Bespoke Investment Group. Giełda urosła tam aż o 57 proc. Na samym dole rankingu znalazł się indeks giełdy w Kenii (poszedł w dół o 23 proc.).

W 2016 roku w dół poszły 22 najważniejsze indeksy giełdowe świata spośród 76 obserwowanych przez Bespoke. Oznacza to, że aż 54 wskaźniki zamknęły ubiegły rok nad kreską. To z kolei oznacza, że rok 2016 był dla globalnej społeczności inwestorów o wiele bardziej udany niż 2015 – wtedy zanurkowało aż 43 spośród 76 najważniejszych indeksów.

Przypomnijmy, że w 2015 roku najlepiej zachowała się giełda na Jamajce (wzrost o blisko 93 proc.), zostawiając daleko w tyle wicelidera – parkiet łotewski (44 proc.). Na dole zestawienia za 2015 rok znalazły się giełdy z Ukrainy i Peru (zniżkowały o ponad 30 proc.) Pisaliśmy o tym na łamach Obserwatora Finansowego. Warto także pamiętać, że Bespoke liczy zmiany indeksów w walutach krajowych.

Rozpiętość między pierwszym a ostatnim miejscem w rankingu Bespoke za rok 2016 wyniosła 79,8 pkt. proc. i była znacząco mniejsza niż w 2015 roku (131 pkt. proc.).

Ceny surowców pomogły giełdzie z Limy

Reklama

Zerknijmy więc po kolei na czołówkę i na maruderów zestawienia. Analitycy nie pomylili się co do Peru – rok temu pojawiały się liczne głosy, iż ten kraj jest okazją inwestycyjną. Gospodarka Peru jest mocno uzależniona od tego, co dzieje się z cenami miedzi i srebra. Miedź podrożała w 2016 roku o ponad 20 proc., a srebro o blisko 19 proc. Zareagowały na to szczególnie mocno akcje spółki Buenaventura, notowanej zarówno na parkiecie w Limie, jak i na NYSE – walor podrożał w ciągu 12 miesięcy o 160 proc.

W dodatku dane makroekonomiczne dla tego południowoamerykańskiego kraju nie rozczarowały. Eksperci spodziewali się tempa wzrostu PKB w 2016 roku na poziomie 4 proc. I takie zapewne będzie, co widać po wynikach za pierwsze trzy kwartały (odpowiednio: 4,4 – 3,7 – 4,4 proc.). Inflacja spadła z 4,5 proc. do 3,3 proc. Wskaźnik długu w relacji do PKB wynosi 23 proc., a stopa bezrobocia nie przekracza 6 proc. Peru staje się powoli oazą stabilności w Ameryce Południowej.
Bank pociągnął za sobą bermudzki parkiet

Drugie miejsce na podium zajęła giełda BSX znajdująca się na Bermudach. Funkcjonuje ona na tych zależnych od Wielkiej Brytanii wyspach od 1971 roku. Jest na niej obecnie notowanych ponad 150 spółek o łącznej kapitalizacji przekraczającej 19 mld dolarów.

Bermudy zwane są światową stolicą ryzyka. Na wyspach ma siedziby wiele spółek i wehikułów powiązanych z biznesem reasekuracyjnym i ubezpieczeniowym. A na giełdzie BSX notowana jest połowa instrumentów pochodnych bazujących na indeksach ryzyka ubezpieczeniowego.

Całą giełdę BSX w górę pociągnął jednak jeden podmiot – Butterfield Bank. Bank zadebiutował we wrześniu na nowojorskiej NYSE. A potem – jak wskazują publicyści bermudzkiej „The Royal Gazette” – jego wycena w ciągu kilku tygodni poszła w górę o 60 proc. na fali optymizmu związanego z wygraną Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich oraz nadchodzącymi podwyżkami stóp procentowych.

Do giełdy na Bermudach inwestorzy powinni jednak podchodzić z najwyższą ostrożnością. W 2010 roku jej główny indeks liczony w walucie lokalnej zanurkował o… 98 proc.

Trzecie miejsce w globalnym zestawieniu Bespoke zajęła Rosja. W powszechnej opinii analityków pomogły jej głównie rosnące ceny ropy (bo przecież nie prowadzenie konfliktogennej polityki zagranicznej), a rok 2017 może nie być już tak udany (choć moskiewskie indeksy wciąż powinny piąć się w górę).
Ryzyko polityczne bije w Nairobi Stock Exchange

Spójrzmy teraz na maruderów. Na końcu zestawienia jest Kenia (spadek o 22,5 proc.). Indeksowi Nairobi Stock Exchange nie pomogło to, że dwie spółki urosły o ponad 50 proc. Dokładną analizę tego, co działo się na kenijskiej giełdzie w 2016 roku, można przeczytać w raporcie „Kenyan Wall Street”. Nie można tego wytłumaczyć słabym sentymentem do afrykańskich aktywów, bo np. Namibia znalazła się na dość wysokiej 11 pozycji (23,4 proc. na plusie).

Przyczyn należy więc poszukać w sytuacji ekonomicznej i wewnętrznej tego kraju. Tempo wzrostu PKB jest co prawda dość wysokie (5,7 proc. w III kwartale 2016), ale od wielu kwartałów wskaźnik ten nie kwapi się do poprawiania swoich osiągnięć. Tymczasem inne wskaźniki nie zachwycają: bezrobocie na poziomie 40 proc., inflacja na poziomie 6,4 proc., aktywność ekonomiczna w najważniejszych sektorach (m.in. w rolnictwie) w ubiegłym roku spadała.

Według agencji Fitch, która tuż przed świętami utrzymała rating Kenii na poziomie B+ z perspektywą negatywną, ten afrykański kraj ma potencjał. W rankingu „Doing Business 2016” Banku Światowego przesunął się o 21 pozycji w górę, na 108 miejsce. Ale szkodzi mu ryzyko polityczne i trend zwiększania zadłużenia. Dług publiczny w relacji do PKB podskoczył z 38,2 proc. w 2012 roku do 52,8 proc. w 2015 roku. Według agencji Fitch wskaźnik ten na koniec 2017 roku pójdzie w górę do 57 proc.

W dodatku, jak wskazują analitycy agencji Fitch, wybory parlamentarne, które są zaplanowane na sierpień 2017 roku, przyniosą wzrost wspominanego ryzyka politycznego (przed wyborami w 2007 roku w Kenii w zamieszkach zginęło 1,3 tys. osób). Trudno się więc spodziewać, by kenijski parkiet – który był jednym ze słabszych na świecie także w 2015 roku – w roku przyszłym podniósł się z kolan.
Trump zaszkodził OMX Copenhagen

Pewnym zaskoczeniem może być to, że duński parkiet znalazł się na przedostatnim miejscu w zestawieniu Bespoke. Indeks kopenhaskiej giełdy liczony w koronach duńskich spadł w ubiegłym roku o 13 proc. Jak to możliwe, że kapitał uciekał z jednego z krajów uchodzących – obok m.in. Szwajcarii – za bezpieczną przystań?

Według analityków Danske Banku cytowanych przez agencję Bloomberg stało się tak głównie za sprawą zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Gdy popatrzymy się na wykres OMX Copenhagen, widać, że gdy wyniki sondaży Trumpa i Clinton zaczęły się wyrównywać (połowa sierpnia), wzrosła znacznie zmienność. Od 21 października indeks zaczął nurkować. I nie przestał po wyborczym triumfie amerykańskiego miliardera.

Czemu kopenhaska giełda tak alergicznie zareagowała na Trumpa? Dania to kraj oparty na eksporcie. Według szacunków Nordea Banku realizacja obietnic wyborczych Trumpa dotyczących ograniczeń w wolnym handlu mogłaby kosztować bardzo dużo duńską gospodarkę. Pracę mogłoby stracić nawet 10 tys. osób.

Poza tym Trump w swoich przedwyborczych zapowiedziach postraszył również tym, że USA nie będą bronić tych członków NATO, którzy nie wydają na zbrojenia co najmniej 2 proc. rocznego PKB. Gdyby Dania chciała regularnie spełniać ten wymóg, mogłoby to albo wpędzić ją w kłopoty finansowe, albo „zatopić” konstrukcję państwa opiekuńczego.

Autor: Piotr Rosik

ikona lupy />
Giełdy na świecie w 2016 r. / Media