Z szacunków firmy wynika, że w ciągu siedmiu lat od wystąpienia kryzysu w Hiszpanii skumulowany koszt dla polskiej gospodarki wyniósłby ok. 0,7 proc. PKB. W przypadku Włoch byłoby to 0,9 proc. Tutaj szczególnie dotknięty problemami byłyby przemysły samochodowy i spożywczy. Według Deloitte, kryzys na Ukrainie zaszkodziłby nam tylko początkowo, już od drugiego roku po jego wystąpieniu, wpływ na PKB byłby… pozytywny. W perspektywie kilku lat kryzys u wschodniego sąsiada dołożyłby do naszego PKB 0,2 proc. (podobnie byłoby w przypadku Rosji – tam jednak prawdopodobieństwo kryzysu zdaniem Deloitte i DnB jest niewielkie).

Za kryzys eksperci uznali znaczące odchylenie wzrostu gospodarczego od długoterminowej średniej.

Według analityków, najmniej prawdopodobne jest pojawienie się w tym roku kryzysu w Stanach Zjednoczonych. Jednak problemy tam – podobnie, jak w Chinach – odczulibyśmy najmocniej. – To globalne gospodarki – podkreśla Piętka-Kosińska. Oznacza to, że kryzys w tych krajach odczulibyśmy nie tylko bezpośrednio – przez mniejszy eksport czy możliwe ograniczenie inwestycji, ale także pośrednio. – Nasz bezpośredni eksport do Chin jest niewielki. Ale mamy spory eksport do krajów zachodnioeuropejskich, który po przetworzeniu trafia na Daleki Wschód – wskazuje Artur Tomaszewski, prezes DnB Bank Polska.

Z badania wynika ponadto, że szybko poradzilibyśmy sobie z kryzysem w Niemczech czy we Francji. Znacznie głębszy negatywny wpływ miałyby problemy gospodarcze Wielkiej Brytanii. Według Deloitte i DnB ryzyko wystąpienia kryzysu w tych dwóch krajach jest w tym roku „średnie”.

Reklama

>>> Czytaj też: Na ten wyrok czekał cały świat. Brexit uzależniony od zgody parlamentu, funt leci w dół