Ministrowie finansów eurolandu, którzy zbiorą się w Brukseli na comiesięcznym spotkaniu, będą próbowali przekonać Grecję do kolejnych reform, które mają poprawić sytuację budżetową kraju.

Problem w tym, że na takie niepopularne wśród społeczeństwa działania nie ma ochoty rząd w Atenach. Premier Grecji Aleksis Cipras oświadczył w wywiadzie dla centrolewicowego dziennika "Efimerida ton Syntakton", że parlament nie zrealizuje żadnych projektów, które wychodzą poza to, co zostało uzgodnione w przyjętym w 2015 roku programie pomocowym.

Przewiduje on, że Grecja w zamian za reformy dostanie kredyty na łączą sumę do 86 mld euro. Program kończy się w 2018 roku. Kredytodawcy chcą, by kraj osiągnął do tego czasu i - co ważne - utrzymał także później, nadwyżkę pierwotną budżetu (czyli bez kosztów obsługi długu) w wysokości 3,5 proc. PKB.

"Musi dojść do zbliżenia stanowisk nie tylko w odniesieniu do 2018 roku, ale też dłuższego okresu. Musi być porozumienie co do tego co stanie się po zakończeniu programu, bo zapadalność długu Europejskiego Mechanizmu Stabilności jest bardzo długa" - powiedziało w środę dziennikarzom w Brukseli wysokiej rangi źródło unijne. Aby umożliwić Grecji stopniowe spłacanie długu, niektóre kredyty dla tego kraju wydłużono aż do 2060 roku.

Reklama

Euroland uzgodnił w grudniu 2016 roku pakiet działań, które mają w krótkim horyzoncie czasowym przynieść Grecji ulgę. W tym tygodniu techniczne propozycje dotyczące m.in. zamiany obligacji ze zmienną stopą procentową na takie ze stałym oprocentowaniem zostały zatwierdzone przez Europejski Mechanizmu Stabilności.

Przed strefą euro jednak trudniejsza dyskusja na temat bardziej dalekosiężnych działań, które miałyby poprawić sytuację zadłużeniową Grecji. Zanim jakieś decyzje w tej sprawie zapadną, musi zostać zakończony drugi przegląd realizacji programu pomocowego, czyli osiągnięte porozumienie w sprawie potrzebnych na tym etapie reform.

Przed świętami Bożego Narodzenia misja złożona z przedstawicieli kredytodawców wróciła z Aten z niczym. W rezultacie w ostatnich dniach greckie władze wysłały list z propozycjami przedstawiającymi ich punkt widzenia na planowane działania.

"To dobry punkt wyjściowy w kierunku zakończenia przeglądu, ale strefa lądowania musi być gdzie indziej" - skomentował urzędnik unijny. Euroland domaga się od władz Grecji m.in. dalszych reform rynku pracy i liberalizacji rynku energetycznego.

Brak zgody dotyczy też średniookresowej ścieżki fiskalnej po zakończeniu programu pomocowego. Ateny wprowadziły wprawdzie mechanizm awaryjny, który ma powodować automatyczne cięcia wydatków w razie odchodzenia od polityki oszczędnościowej, ale jest on ograniczony do 2019 roku, czyli końca obecnej kadencji parlamentu. To jednak za mało dla kredytodawców.

Wypowiedzi premiera Grecji w tej sprawie nie uspokajają sytuacji. "Domaganie się dodatkowych działań legislacyjnych (w sprawie automatycznych cięć - PAP), z elementem warunkowości, jest obce nie tylko greckiej konstytucji, ale także zasadom demokracji" - oświadczył Cipras.

Źródła unijne mają jednak nadzieję, że do lutego, czyli kolejnego posiedzenia eurogrupy, uda się osiągnąć konsensus przynajmniej w sprawie liberalizacji sektora energetycznego i zmian w przepisach pracowniczych, by umożliwić zamknięcie drugiego przeglądu programu. Zatwierdzenie tego potencjalnego porozumienia przez ministrów finansów strefy euro w lutym otworzyłoby drogę do wypłaty kolejnych pożyczek Grecji.

Z wypowiedzi urzędnika unijnego wynika, że w czwartek nie jest spodziewany duży postęp eurogrupy w tej sprawie, ale możliwe jest wypracowanie zgody co do tego, że konieczne jest dalsze prowadzenie rozmów, tak by sfinalizować je w kolejnym miesiącu. W praktyce oznaczałoby to zgodę na kolejną misje przedstawicieli pożyczkodawców w Atenach i kolejne techniczne pertraktacje w najbliższych tygodniach.

"Luty to ostatni miesiąc, w którym nie ma politycznie istotnych wyborów w ważnych krajach członkowskich. W marcu zaczyna się bardzo długi sezon polityczny. Stąd luty to nie formalny, ale realistyczny czas na osiągnięcie politycznego porozumienia" - oświadczył urzędnik unijny.

W marcu odbędą się wybory parlamentarne w Holandii, w kwietniu pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji; druga tura zaplanowana jest na maj. Z kolei we wrześniu do urn pójdą Niemcy.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka