Powiedz mi, jaki masz stosunek do Obamacare, a powiem ci, jakie masz polityczne sympatie i jakim jesteś człowiekiem. Mało co tak bardzo podzieliło Amerykanów jak reforma systemu opieki zdrowotnej z 2010 r., czyli Affordable Care Act (ACA). Dla republikanów zwolennicy Obamacare, jak powszechnie nazywa się ustawę, to życiowi nieudacznicy oraz wrogowie konstytucji, ACA nakłada obowiązek wykupu polisy ubezpieczeniowej, a to przecież pogwałcenie prawa do wolności osobistej. Z kolei dla demokratów przeciwnicy Obamacare chcą powrotu do czasów, kiedy umierający na nowotwór chory nie jest w stanie się leczyć, bo nikt nie chce go ubezpieczyć, koszty terapii zaś idą w setki tysięcy dolarów.
W ciągu sześciu ostatnich lat republikanie usiłowali odwołać reformę niemal 60 razy. Gdy sondaże zaczęły wykazywać, że powoli zyskuje poparcie społeczne (43 proc. za, 41 proc. przeciw, badania Kaiser Family Foundation z czerwca 2015 r.), nadszedł czas wyborów. Na fali retoryki piętnującej rząd jako „maszynkę, która tylko oskubuje z pieniędzy”, republikanom znów udało się uczynić z Obamacare największego wroga narodu.
Nie było to też trudne, choć w 2012 r. Sąd Najwyższy podtrzymał konstytucyjność ustawy, wskazując, że wymóg powszechnego ubezpieczenia to kwestia podatku, a nie zamachu na obywatelską wolność. Ale zwiększenie wydatków na leczenie osób najbiedniejszych w ramach rozbudowy struktur federalnej ubezpieczalni Medicaid jest ostro krytykowane przez zwolenników prawicy przekonanych, że najbardziej skorzystają na tym rozwiązaniu nielegalni imigranci i tak już przecież żerujący na podatnikach. Przeciwnicy Obamy cały czas przypominają również, że przeforsował reformę z rozmysłem, oszukując naród. Obiecywał, że w nowym systemie nikt nie straci dawnego ubezpieczenia, a jednak do tego doszło. I nieważne, że chodzi o grupę ludzi z polisami niespełniającymi nowych standardów wyznaczonych przez Obamacare (m.in. w zakresie refundacji opieki prenatalnej i medycyny prewencyjnej). Obamacare, ustawa „złożona tylko z wad”, jak ją nazwano, stała się dla republikanów bardzo wdzięcznym obiektem krytyki w kampanii wyborczej.
Reklama