Dekret prezydenta Donalda Trumpa zawiesza do odwołania przyjmowanie uchodźców z Syrii, a uchodźców z innych krajów - na 120 dni. W tym czasie władze USA mają sprawdzić, z których krajów uchodźcy stanowią najmniejsze ryzyko. Dekret przewiduje także wstrzymanie przez 90 dni wydawania amerykańskich wiz obywatelom krajów muzułmańskich mających problemy z terroryzmem. Dotyczy to obywateli Iraku, Syrii, Iranu, Sudanu, Libii, Somalii i Jemenu.

"Jest niezbędne, by administracja amerykańska ponownie rozważyła tę złą decyzję" - podkreślono w oświadczeniu irackiego MSZ, wskazując na współpracę obu krajów w walce z Państwem Islamskim. Potwierdzono też "pragnienie umocnienia partnerstwa strategicznego między obu krajami".

Iracki parlament przegłosował w poniedziałek zwrócenie się do rządu o podjęcie działań "odwetowych" w związku z dekretem Trumpa. Miałyby one polegać na zastosowaniu zasady wzajemności, tzn. analogicznych restrykcji wobec Amerykanów.

Agencja Associated Press zwraca uwagę, że nie jest na razie jasne, wobec których Amerykanów miałyby zastosowanie irackie restrykcje. W Iraku jest ponad 5 tys. amerykańskich żołnierzy pomagających w walce z Państwem Islamskim, są amerykańscy pracownicy organizacji pozarządowych i pomocowych, a także biznesmeni.

Reklama

Nie jest też jasne, czy stanowisko parlamentu jest wiążące dla rządu. AP odnotowuje opinię dwóch deputowanych, którzy twierdzą, że jest, a także wypowiedź zastępcy przewodniczącego parlamentu Szejka Humama Hamurida, który oświadczył, że to, co przegłosowano w poniedziałek, jest "rekomendacją", a nie aktem wiążącym dla rządu.

Przedstawiciel rządu irackiego zapowiedział, że szef dyplomacji Iraku Ibrahim al-Dżafari zamierza spotkać się z ambasadorem USA w Bagdadzie w poniedziałek lub we wtorek, by wyrazić zaniepokojenie decyzją Trumpa. (PAP)