Połowa byłych komisarzy UE i znaczna część byłych europosłów trafiła z unijnej polityki do firm, które lobbują w Brukseli - wynika z wtorkowego raportu Transparency International. KE przekonuje, że ma najwyższe standardy, jeśli chodzi o przejrzystość.

Zajmująca się zwalczaniem praktyk korupcyjnych w życiu publicznych Transparency International (TI) wezwała instytucje unijne do zaostrzenia reguł dotyczących podejmowania pracy przez byłych posłów do Parlamentu Europejskiego czy komisarzy.

Z raportu organizacji wynika, że z 485 europosłów, którzy przestali pełnić mandat po wyborach w 2014 r., co najmniej 171 znalazło zatrudnienie poza sektorem publicznym. Prawie jedna trzecia z nich pracuje w firmach, które znajdują się w unijnym rejestrze lobbingowym. W przypadku prawie 100 europosłów TI nie udało się zebrać danych.

Do biznesu przechodzą też byli komisarze. Według raportu spośród tych piastujących stanowiska w KE w latach 2010-2014 ponad połowa pracuje obecnie w przedsiębiorstwach czy organizacjach, które są w unijnym rejestrze transparentności. Wśród firm, które ich zatrudniły, są gigant stalowy ArcelorMittal, Uber, Bank of America i Volkswagen.

Tendencja obserwowana w UE pokrywa się z amerykańską, gdzie w 1974 r. tylko 3 proc. byłych kongresmenów związało się z firmami lobbującymi, natomiast w 2012 r. była to już ponad połowa.

Reklama

Politycy czy wysocy urzędnicy nie muszą pracować w przedsiębiorstwach świadczących głównie usługi lobbingowe, bo o swoje interesy dbają również firmy, których główna działalność nie jest związana z wpływaniem na proces decyzyjny UE.

Z danych TI wynika np., że najbardziej aktywny jest Google, którego pracownicy najczęściej spotykali się z przedstawicielami instytucji unijnych. Internetowy gigant, przeciwko któremu KE prowadzi kilka postępowań o nadużywanie dominującej pozycji, zatrudnia najwięcej byłych eurokratów.

"Wszystkie organizacje mogą czerpać z doświadczenia i wiedzy byłych polityków, ale jest problem z tymi, którzy jednego dnia przygotowują unijne prawo, a następnego lobbują u swoich byłych kolegów w dokładnie tych samych sprawach" - oświadczył Daniel Freud z Transparency International.

Rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas mówił na konferencji prasowej, że Komisja ma odpowiednie procedury, aby zapobiegać potencjalnym konfliktom interesu. Zgodnie z kodeksem postępowania dla komisarzy, nie mogą oni przez 18 miesięcy po zakończeniu kadencji podjąć nowej pracy w sektorze prywatnym bez postępowania sprawdzającego wykluczającego właśnie konflikt interesów.

Mimo tych reguł w ubiegłym roku wielkie oburzenie wywołało podjęcie przez poprzedniego szefa KE, Portugalczyka Jose Barroso, pracy w banku Goldman Sachs. Nie złamał on jednak przy tym żądnych formalnych zasad postępowania.

"Nasze procedury są najbardziej wymagające i rygorystyczne spośród tych, które funkcjonują w organizacjach międzynarodowych i rządach krajowych" - podkreślił rzecznik Komisji.

Obecny przewodniczący KE Jean-Claude Juncker na fali publicznego oburzenia zaproponował wydłużenie okresu przejściowego do trzech lat dla byłych szefów kierowanej przez niego instytucji oraz do 24 miesięcy dla byłych komisarzy.

Z kolei Parlament Europejski, którego posłowie sami nie są objęci żadnymi zakazami, w grudniowej rezolucji opowiedział się za tym, by okres przejściowy dla byłych komisarzy wydłużyć do trzech lat.

Wśród rekomendacji Transparency International znalazła się m.in. taka, by KE i inne instytucje unijne miały wyposażony w odpowiednie możliwości działania niezależny komitet etyczny. Obecnie w KE powoływane jest takie ciało do zbadania konkretnych przypadków, jednak jego rekomendacje nie są wiążące.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka