Inicjatywa rządu, aby wspomóc najsłabszych jest niewątpliwie szlachetna, budzą się jednak wątpliwości, czy uda się zebrać obiecane 1,14 mld zł na rezerwę solidarności społecznej. Doświadczenie pokazuje bowiem, że podwyższanie podatków nie przekłada się w prosty sposób na wzrost wpływów budżetowych. Może się więc okazać, że ostatecznie rząd będzie miał znacznie mniej do rozdania, niż wcześniej zapowiadał....

Jest nowy-stary pomysł na nową daninę

W końcu listopada rząd, w ramach przeciwdziałania skutkom kryzysu finansowego, ogłosił zamiar utworzenia rezerwy solidarności społecznej. Z mającego liczyć 1,14 mld zł funduszu celowego, około 970 mln zł (ponad 87 proc.) będzie pochodziło ze zwiększonej akcyzy na napoje alkoholowe. - Ministerstwo Finansów szacuje, że w 2009 roku na konto rezerwy solidarności społecznej wpłynie 478 mln zł z tytułu zwiększonej akcyzy na wyroby spirytusowe, 410 mln zł – na piwo i 82 mln zł - na wino – informuje Witold Lisicki, rzecznik prasowy Służby Celnej.

Sama idea powołania funduszu który wsparłby najsłabszych jest niewątpliwie szczytna, jakkolwiek przypomina jako żywo działania Janosika, który odbierał ponoć bogatym, a za takich uchodzą branże spirytusowa i browarnicza, a rozdawał biednym.

Reklama

Nie ma jednak pewności czy Janosik będzie miał co rozdawać. Doświadczenia ostatnich lat wskazują bowiem, że podwyżki akcyzy skutkowały zwykle raczej obniżeniem wpływów do budżetu.

Ministerialny optymizm

Zgoła odmiennie oceniają sytuację przedstawiciele resortu finansów. Szara strefa opiera się przede wszystkim na nielegalnym odkażaniu spirytusu technicznego, natomiast nielegalny wyrób własny i import alkoholu nie odgrywają istotnej roli w zaopatrzeniu szarej strefy. - W ubiegłym roku znacznie uszczelniliśmy obrót wewnętrzny poprzez zmianę systemu skażania spirytusu technicznego i banderolowania, odcinając kanały zaopatrzenia szarej strefy – informuje Witold Lisicki, rzecznik Służby Celnej. Jego zdaniem, w ostatnich latach zwiększyła się też znacząco siła nabywcza oraz świadomość społeczeństwa, co skutecznie ograniczyło popyt na nielegalny alkohol.

Dlatego zagrożenie, że po podwyższeniu akcyzy szara strefa powiększy się znacząco jest mało realne – uważa Witold Lisicki, zwłaszcza ,że przeciętny konsument nie odczuje znacząco podwyżek akcyzy w cenach wyrobów finalnych. Według wyliczeń resortu finansów, cena butelki wódki zwiększy się bowiem o 1 zł, wina – o 0,20 zł, a piwa – zaledwie o 0,07 zł – wyjaśnia Witold Lisicki.

Branża wskazuje na główne zagrożenia

Z tym poglądem polemizuje Andrzej Szumowski - lojalność konsumentów w stosunku do polskiej wódki dotyczy wyrobów z wyższej półki, należy jednak pamiętać, że ponad 35 proc. rynku to tania wódka i właśnie w tym segmencie można spodziewać się największego spadku sprzedaży i odpływu konsumentów do szarej strefy.

Zdaniem przedstawicieli branży spirytusowej i browarniczej, podwyższenie akcyzy spowoduje obniżenie ich konkurencyjności i pogorszenie się ich kondycji ekonomicznej. W przypadku tej pierwszej może utrudnić zakończenie jej prywatyzacji. A zostało jeszcze kilka zakładów do sprywatyzowania – m.in. w Józefowie, Bielsku Białej i Toruniu. Można obawiać się, że potencjalni inwestorzy nie będą skłonni zapłacić za te przedsiębiorstwa tyle, ile pierwotnie planował rząd, co będzie również rzutować negatywnie na poziom wpływów do budżetu państwa.

Ostatnia podwyżka akcyzy spowodowała spadek wpływów do budżetu

- Podwyżka akcyzy w 2005 r. o 3,4 proc., zamiast oczekiwanych 300 mln zysku spowodowała spadek dochodów budżetu państwa o ponad 130 mln zł. Biorąc pod uwagę, że proponowana obecnie podwyżka akcyzy jest blisko trzykrotnie większa, można wyobrazić sobie ile pieniędzy nie trafi do budżetu – uważa Andrzej Szumowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Polska Wódka.

Nasze doświadczenia wskazują, że wzrost podatku akcyzowego wcale nie oznacza zwiększenia dochodów państwa – informuje Paweł Sudoł, wiceprezes Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego - Browary Polskie, przypominając, drastyczną podwyżkę akcyzy w 2001 roku, która spowodowała ostre wyhamowanie sprzedaży piwa i spadek wpływów do budżetu z tego tytułu.

Zważywszy, że rynek przestał rosnąć…

Teraz może być jeszcze gorzej, gdyż obecnie mamy do czynienia z sytuacją nasycenia na tym rynku. Fachowcy spodziewają się nawet, że rynek wchodzi w okres stagnacji. Świadczą o tym wyniki osiągane przez branżę piwowarską w tym roku.

Dlatego - zdaniem Pawła Sudoła - w tej sytuacji krajowy rynek piwa może zareagować załamaniem na kilkunastoprocentową podwyżkę podatku akcyzowego, co może stawiać pod znakiem zapytania planowane przez rząd wpływy z akcyzy. – Niezwykle rzadko się zdarza, aby w sytuacji gdy słabnie popyt na produkt i rynek wchodzi w fazę stagnacji dobijać go podwyższeniem podatków - kontynuuje Paweł Sudoł.

Tymczasem podatki stanowią około 39 proc. ceny detalicznej piwa. W innych krajach jest to zaledwie około 14 procent - w Czechach i Niemczech jest o około połowę niższa, niż w Polsce. Jak wiec widac, mamy jeden z najwyższych podatków w Europie.

Podobnie będzie z wódką

O tym, że wpływy z akcyzy spadną po podniesieniu podatku nie mają wątpliwości producenci wyrobów spirytusowych. W 2008 roku z akcyzy na alkohol budżet zyska ponad 5,6 mld zł, czyli więcej niż zakładała ustawa budżetowa. Jak twierdzi prezes Szumowski, z powodu podwyższenia tego podatku, w 2009 r. nastąpi obniżka dochodów budżetu o około 300 mln zł, czyli do poziomu z 2007 roku – uważa.

Oczywiście nie oznacza to, że Polacy przestaną kupować mocne alkohole. Należy się raczej spodziewać, że spora część konsumentów, podobnie jak miało to miejsce w przeszłości, zacznie kupować tańszy alkohol z nielegalnych źródeł.

Warto przypomnieć, że dzięki 30-procentowej obniżce akcyzy w 2002 r. udało się zmniejszyć udział szarej strefy w rynku alkoholi mocnych z ok. 40-45 proc. do 20-25 proc., a wartość sprzedaży alkoholi z nielegalnych źródeł spadła z ok. 500 mln dolarów do ok. 250 mln dolarów.

- Szacujemy, że po ponownym podwyższeniu akcyzy od stycznia 2009 r. udział szarej strefy w rynku wzrośnie do 30-35 proc. – tam właśnie trafią pieniądze poszukiwane przez rząd - informuje Andrzej Szumowski.

Po podwyżce, akcyza na wyroby spirytusowe wyniesie 4960 zł/hl, co będzie nas plasowało na drugim miejscu w Unii Europejskiej. Wyższe stawki akcyzy na alkohol obowiązują jedynie w Szwecji. Problem w tym, że Szwedzi są narodem respektującym prawo, natomiast jak jest w Polsce każdy widzi….

Kto ma rację – czas pokaże

Która ze stron obecnego konfliktu ma rację – rząd, czy producenci napojów alkoholowych - dowiemy się zapewne w przyszłym roku. Wtedy okaże się, czy rządowi udało się ostatecznie zapełnić konto funduszu solidarności społecznej wpływami z podwyższonej akcyzy bez wywoływania kryzysu w branży browarniczej lub spirytusowej. Jeśli to się nie powiedzie to rację trzeba będzie przyznać tym, którzy uważali, że lepsze rezultaty dla państwowej kasy przyniosłoby obniżenie akcyzy, co spowodowałoby dalsze ograniczenie szarej strefy i przepływ lokowanych tam środków do budżetu.