Serbia obwiniła w piątek Prisztinę o fiasko prowadzonych pod auspicjami UE negocjacji i wojnę na słowa w warunkach rosnącego napięcia w północnej części Kosowa.

Premier Serbii Aleksandar Vuczić oskarżył przywódców Kosowa, że "jedynym ich celem jest zapanowanie" nad północną częścią Kosowa zamieszkaną przez Serbów. Odrzucił apele zachodnich ambasadorów o wycofanie serbskich sił policyjnych z granicy z dawną prowincją Serbii.

"Serbia jest suwerennym krajem" - powiedział Vuczić. "Mogą dawać takie polecenia tym, którym mogą, lecz nie mogą dawać ich Serbii" - podkreślił.

Dodał, że albańscy przywódcy Kosowa nie chcą porozumienia z Serbią, i obwinił UE o "tolerowanie" takiego zachowania.

Kolejne spotkanie premierów i prezydentów Kosowa oraz Serbii, w środę w Brukseli, zwołane przez szefową unijnej dyplomacji Federicę Mogherini, ważne na drodze przystąpienia obu krajów do UE, zakończyło się szybko i bez rezultatu; nie wyznaczono daty następnej sesji.

Reklama

W czwartek późnym wieczorem premier Vuczić odbył na granicy z Kosowem, po serbskiej stronie, pilne spotkanie z kosowskimi Serbami, w którym uczestniczył serbski minister obrony. Vuczić, dawny ultranacjonalista, który zmienił się w prounijnego reformatora, powiedział, że władze w Prisztinie prowadzą "brudną kampanię".

Napięcie między Serbią a Kosowem wzmogło się od grudnia, gdy kosowscy Serbowie postawili mur na moście oddzielającym w mieście Kosovska Mitrovica na północy kraju dzielnice serbską od albańskiej, co Prisztina uznała za prowokację. W styczniu na podstawie serbskiego nakazu aresztowania zatrzymano we Francji Ramusha Haradinaja, byłego premiera Kosowa, oskarżanego przez Belgrad o zbrodnie wojenne.

Kilka dni później Kosowo nie zgodziło się na wjazd pierwszego od 18 lat pociągu pasażerskiego z Belgradu do Kosovskiej Mitrovicy. Pociąg był pomalowany w serbskie barwy narodowe, a jego wnętrze ozdobiono zdjęciami ikon ze znajdujących się w Kosowie klasztorów należących do Serbskiego Kościoła Prawosławnego. Na pociągu umieszczono napis w 20 językach: "Kosowo to Serbia". Serbia, która nie uznaje niepodległości Kosowa, swej dawnej prowincji, nie uzgodniła z władzami w Prisztinie uruchomienia połączenia kolejowego na tej linii.

W czwartek prezydent Kosowa Hashim Thaci zaapelował do UE i NATO, aby ostrzegły Serbię przed wzniecaniem nowego konfliktu w Kosowie i na Bałkanach.

W piątek Kosowo odwiedził sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg i zaapelował do obu stron o normalizację stosunków.

"Nie potrzebujemy retoryki, a dialogu, musimy ograniczyć napięcie, aby uniknąć incydentów i unormalizować kontakty pomiędzy Prisztiną i Belgradem" - powiedział Stoltenberg po spotkaniu z premierem Kosowa Isą Mustafą.

"Zobowiązaliśmy się, że tu zostaniemy ze znacznymi siłami. Jest to bardzo wyraźny sygnał naszego zaangażowania, aby upewnić się, że Kosowo jest bezpiecznym miejscem" - podkreślił.

W Kosowie stacjonuje wciąż ok. 4 500 żołnierzy NATO, których celem jest utrzymanie kruchego pokoju. Albańczycy stanowią ponad 90 procent 1,8-milionowej ludności Kosowa. Północne Kosowo zamieszkuje serbska mniejszość licząca od 40 do 50 tysięcy ludzi, którzy nie uznają Prisztiny za swą stolicę.