Firmy będą musiały zamieniać zlecenia w umowy o pracę – twierdzi Państwowa Inspekcja Pracy. I zapowiada masowe wizyty u przedsiębiorców.

Ruszają kontrole przestrzegania obowiązujących od nowego roku przepisów o 13-złotowej stawce godzinowej dla zleceniobiorców i samozatrudnionych. Ich ubocznym skutkiem będzie przekształcanie umów cywilnoprawnych w umowy o pracę. Inspektorzy sprawdzą bowiem, czy firma wypłaca ustawowe minimum, i zweryfikują dokumentację dotyczącą godzin przepracowanych przez np. zleceniobiorcę. A ta może sugerować, że zatrudniony wykonuje obowiązki na zasadach, przy których powinno się zawierać klasyczną umowę o pracę. Inspektorzy będą więc mieli więcej okazji i podstaw do podważania śmieciówek.

– Będą analizować, czy dana umowa cywilnoprawna jest zasadna w konkretnym przypadku, czy też jest zawarta w warunkach charakterystycznych dla umów o pracę. Dlatego moim zdaniem liczba przekształcanych kontraktów znacząco wzrośnie – zapowiada Roman Giedrojć, główny inspektor pracy.

Jeśli inspektor uzna, że firma nadużywa zleceń, może do niej wystąpić o ich zamianę na umowy o pracę. Wnioski te nie są wiążące, ale zatrudniający często się do nich stosują. Tylko w pierwszej połowie 2016 r. – a więc jeszcze przed wejściem w życie przepisów o stawce godzinowej – przekształcono w ten sposób 2,5 tys. kontraktów (ponad połowę zakwestionowanych). Firmy, które taki wniosek zignorują, muszą się liczyć z pozwem do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy. PIP proponuje wręcz, aby w takich przypadkach orzeczenia zapadały w przyspieszonym trybie (np. w ciągu miesiąca).

Walka ze śmieciowym zatrudnieniem ma być skuteczniejsza również dzięki zwiększeniu kontroli nakierowanych wyłącznie na badanie umów cywilnoprawnych. W 2017 r. ma być ich 1,5 tys., czyli o połowę więcej niż rok temu.

Reklama

>>> Czytaj też: Na rynku brakuje rąk do pracy. Liczba zatrudnianych Ukraińców rośnie lawinowo