Sarkozy'emu, który przeszedł pod koniec ubiegłego roku na polityczną emeryturę po porażce w prawyborach prezydenckich na prawicy, zarzuca się, że świadomie przekroczył dopuszczalny pułap wydatków na kampanię, wynoszący 22,5 mln euro. Wysokość budżetu na kampanie regulowana jest prawem, aby była ona równa dla kandydatów.

Śledztwo, wszczęte w 2014 roku, wykazało istnienie rozbudowanego systemu fałszywych faktur mających na celu ukrywanie na wielką skalę wydatków na kampanię.

Skandal ten nazwano aferą Bygmaliona od nazwy specjalizującej się w promocji i komunikacji firmy Bygmalion, która obsługiwała kampanię wyborczą ówczesnego prezydenta.

Sarkozy wielokrotnie zaprzeczał, by wiedział o nadużyciach. 62-letniemu politykowi, który był prezydentem w latach 2007-2012, grozi rok więzienia, jeśli zostanie skazany. Poza Sarkozym przed sądem w tej samej sprawie ma stanąć 13 innych osób, w tym byli członkowie jego centroprawicowej partii Unia na rzecz Ruchu Ludowego (obecnie Republikanie). Zarzuca im się m.in. fałszerstwo, nadużycie zaufania, oszustwo i współudział w nielegalnym finansowaniu kampanii.

Reklama

Jak komentuje agencja AP, informacja o czekającym Sarkozy'ego procesie może dodatkowo nadwerężyć zaufanie wyborców do polityki w związku z zarzutami ciążącymi na kandydacie Republikanów w tegorocznych wyborach prezydenckich Francois Fillonie.

Niedawno francuski tygodnik satyryczny "Le Canard Enchaine" podał, że żona Fillona, Penelope Fillon, zarobiła ponad 830 tys. euro za wieloletnią pracę jako asystentka parlamentarna swego męża, a potem jego następcy, oraz współpracę z pewnym pismem literackim. Na rzeczywiste świadczenie tej pracy nie ma żadnych dowodów.

Sarkozy przegrał w 2012 roku wybory z kandydatem socjalistów, obecnym prezydentem Francois Hollande'em, który ze względu na fatalne notowania w sondażach nie ubiega się o reelekcję. (PAP)