Ogrzewanie domów i mieszkań w Polsce pochłania niemal tyle energii, co cały przemysł lub transport, a i tak 30% Polaków nie jest wstanie zapewnić sobie komfortu termicznego. Rząd i samorządowcy walkę ze smogiem powinni zacząć od tego problemu.

Sobotni poranek na warszawskim Mokotowie. Wokoło niemal same bloki, wszystkie przyłączone do sieci ciepłowniczej, a nad okolicą snuje się duszący dym. Pochodzi z jednego z niewielu kominów na ulicy, ale dosłownie zatruwa życie setkom sąsiadów. Nic dziwnego, że w domu pali się na całego, zapewne nie tylko węglem, bo ściska mróz, a budynek nie jest nawet otynkowany.

Podobnych domów jednorodzinnych ─ źle ocieplonych i ogrzewanych piecami węglowymi ─ jest w Polsce ok. 70%. Podczas gdy kolejne miast i województwa przyjmują uchwały antysmogowe zobowiązujące mieszkańców do wymiany pieców, o głębokiej termomodernizacji budynków nic nie słychać. Może poza krytyką Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który program termomodernizacji budynków jednorodzinnych zamienił na program wsparcia geotermii dla wybranych budynków użyteczności publicznej (m.in. kościołów i akademików).

Tymczasem z opublikowanych przed tygodniem danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że 30% polskich rodzin nie jest wstanie zapewnić sobie komfortu termicznego ─ marznie zimą i ma za gorąco latem. To najpowszechniej występujący objaw ubóstwa badanego przez GUS.

I chociaż w ciągu ostatniej dekady zużycie energii przez gospodarstwa domowe spadało systematycznie o niemal 1% rocznie, to nadal jest bardzo wysokie. Jak wynika z danych Międzynarodowej Agencji Energii sektor mieszkaniowy pochłania jedną trzecią całej energii zużywanej w Polsce, a samo ogrzewanie domów i mieszkań aż 22%. Jak to wygląda dla porównania w krajach należących do MAE ? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Reklama