"Skończyła się bessa, która trwała dziewięć lat, bo od 2007 do 2016 roku. W tej chwili znajdujemy się w kolejnej fazie silnej fali wzrostowej, a WIG20 przekroczył 2200 pkt. Trwająca hossa powinna zakończyć się dopiero powyżej poziomów, do których WIG20 doszedł w roku 2007, czyli powyżej 3900 pkt. W przypadku realizacji optymistycznego scenariusza WIG20 mógłby wzrosnąć nawet do poziomu 4500 pkt." - powiedział Pokrywka.

Analityk zaznaczył jednocześnie, że do spodziewanych maksymalnych poziomów nie dojdziemy jeszcze w tym roku. "Biorąc pod uwagę zakres potencjalnych wzrostów nie dojdziemy do nich w tym roku. Jeżeli ziści się optymistyczny scenariusz, to wzrost będzie przerywany korygującymi zniżkami, dlatego musi trochę potrwać" - wyjaśnił.

Zdaniem Pokrywki do utrzymania optymizmu na giełdzie jest potrzebna poprawa sytuacji gospodarczej i wyjście z marazmu, w którym trwamy od 2007 roku. Uważa on, że piątkowe dane GUS-u to pierwszy sygnał poprawy.

GUS podał, że w styczniu konsumenci kupili o 11,4 proc. więcej niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku. O tyle według GUS wzrosła bowiem sprzedaż detaliczna. Z tak wysoką dynamiką poprzednio mieliśmy do czynienia jednorazowo w kwietniu 2011 roku. W firmach - według GUS - produkcja była wyższa niż przed rokiem aż o 9 proc. To rezultat lepszy od oczekiwanych przez ekonomistów i najlepszy od sześciu lat.

Reklama

WIG20 na zamknięciu czwartkowej sesji wzrósł do 2215,36 pkt. W piątek doszło jednak do korekty wcześniejszego wzrostu i WIG 20 na zamknięciu spadł do 2188,30 pkt.(PAP)

>>> Polecamy: Skokowy wzrost rat? Nawet 300 tys. osób może zmienić kredyt na tańszy