Chilijska inwestycja KGHM w Sierra Gorda miała przynieść spółce profity. Nie przynosi.

Siedem lat temu nikt nie przewidywał, że największy w historii polskiego przemysłu projekt będzie spędzał sen z powiek zarządowi KGHM, akcjonariuszom spółki, analitykom i politykom. Polski gigant miedziowy w 2012 r. kupił kanadyjski koncern Quadra FNX, dzięki czemu uzyskał dostęp do złóż w Chile. Cała transakcja kosztowała ponad 9,1 mld zł ( 2,9 mld dol. kanadyjskich). W czerwcu 2014 r. na pustyni Atacama powstała kopalnia Sierra Gorda.

Sam pomysł był dobry – mówi Marcin Stebakow, analityk Domu Maklerskiego Vestor – KGHM chciał umocnić swoją pozycję na międzynarodowym rynku i zyskać dostęp do perspektywicznych złóż, miedzi i molibdenu.

W marcu 2012 r. KGHM przez przejęcie kanadyjskiej spółki Quadrę FNX, stał się udziałowcem 55 proc. projektu Sierra Gorda. Drugim udziałowcem jest japońska spółka Sumitomo. Kosztowała ona w sumie 4,2 mld dol. W trakcie eksploatacji złoża KHGM napotkał na pewne trudności. Chodziło o strukturę alokacji oraz wielkości strefy przejściowej oddzielającej część tlenkową złoża Sierra Gorda od złoża siarczkowego. Co gorsza, wydobycie stało się mniej opłacalne, bo ceny miedzi na świecie zaczęły spadać, głównie z powodu wyhamowania chińskiej gospodarki – jednego z największych konsumentów tego surowca. Dlatego w grudniu 2015r. zarząd KGHM dokonał odpisów na obniżenie wartości tej inwestycji na kwotę ponad 1 mld zł.

W połowie lutego tego roku KGHM po raz drugi dokonał odpisów na obniżenie wartości inwestycji. Tym razem spółka oszacowała, że kopalnia w Chile straciła na wartości ok. 4,3 mld zł. Wcześniej na podobny ruch zdecydowali się Japończycy, ich zdaniem Sierra Gorda jest warta w przeliczaniu na złote ok. 3 mld mniej. Powstaje więc pytanie, czy cały projekt był wart wydanych pieniędzy.

Reklama

Analityk Vestor uważa, że kopalnia mogłaby być rentowana, gdyby wzrosły ceny miedzi i molibdenu i wzrosło wydobycie, to wpłynęłoby na poprawę efektywności.

Problemy Sierra Gorda sprawiły, że zaczęły się pojawiać informacje, że KGHM może chcieć pozbyć się chilijskiej kopalni. Mówił o tym Henryk Kowalczyk, gdy pełnił funkcję ministra skarbu, obecnie przewodniczy stałego Komitetu Rady Ministrów. Według naszych informacji inwestycja w Chile nie bardzo się podoba politykom PiS z regionu, w którym działa KGHM, mającym dobre dojścia do premier Beaty Szydło. Skarb Państwa jest właścicielem niemal 32 proc. udziałów w KGHM.

Ministerstwo Energii, które sprawuje nadzór nad KGHM, poinformowało DGP, że uważnie przygląda się działaniom zarządu spółki.

– O dalszym zaangażowaniu w projekt w Chile powinny przesądzić szczegółowe analizy techniczno-ekonomiczne, które potwierdzą jego opłacalność. Zarząd KGHM takie analizy prowadzi, więc należy poczekać na efekty tych prac – napisał nam resort.

Spółka stanowczo zaprzecza, jakoby chciała sprzedać Sierrę Gordę.

– Zbyt dużo zainwestowali, żeby teraz pozbywać się kopalni. Ewentualna sprzedaż zostałaby źle odebrana przez rynek, zwłaszcza że bieżący poziom efektywności operacyjnej kopalni nie jest dobry, stąd też kolejne odpisy – mówi analityk Vestor.

Jego zdaniem spółka może teraz przeznaczyć pieniądze zarezerwowane pierwotnie w rozwój chilijskiej kopalni w krajowe inwestycje lub na wypłatę dywidendy.