Antyeuropejska i antyimigrancka Marine Le Pen zaczyna do gry o fotel prezydenta Francji wykorzystywać swoją płeć. Na razie wychodzi jej to na dobre.

Kobiety we Francji zaczynają wyobrażać sobie w roli przyszłego prezydenta rozwiedzioną matkę trójki dzieci. Le Pen stara się podkreślać solidarność z kobietami, żeby przewidywany awans do drugiej tury wyborów przekuć w zwycięstwo. 48-letnia liderka Frontu Narodowego od ostatnich wyborów w 2012 r. zdołała już zebrać dodatkowe 2 miliony głosów wśród kobiet i uważa, że będzie ich więcej.

– Kobiety są kluczowe – mówi Nonna Meyer, badaczka z paryskiego instytutu Science Po, która bada Front Narodowy od 25 lat. – Te kobiety bardzo często wstrzymują się od głosowania, a teraz wspierają Le Pen, która ma chronić ich pracę i ich bezpieczeństwo – dodaje.

Kobiety stanowią nieco ponad połowę elektoratu Francji, ale dużo rzadziej uczestniczą w wyborach niż mężczyźni, co sprawia, że są one potencjalnym źródłem wsparcia dla kandydata, który zdoła odpowiedzieć na ich potrzeby. Le Pen w swoim przekazie łączy powszechne w wielu wspólnotach białych Francuzów obawy związane z imigrantami, bezpieczeństwem i spowolnieniem gospodarki, tworząc silny, populistyczny koktajl swobodnie inspirowany kampanią prezydenta USA Donalda Trumpa, w którym „elity” są obwiniane za problemy zwyczajnych wyborców.

>>> Czytaj też: Francja: Ayrault nie wyklucza, że Trump i Putin chcą osłabić Europę

Reklama

W 2012 roku na Le Pen zagłosowało 17 proc. kobiet i 20 proc. mężczyzn. Teraz różnica się zniwelowała – kandydatkę popiera 26 proc. zarówno kobiet, jak i mężczyzn według sondażu Ifop. To oznacza, że spośród kandydatów w pierwszej turze jest ona wśród kobiet najpopularniejsza.

- Le Pen proponuje coś bardzo innego, tak jak Trump proponował coś bardzo nowego – mówi Cindy Blain, 27-letnia farmaceutka z wiejskich obszarów na północnym wschodzie Francji. – Może jeśli zobaczymy, że Trump odnosi sukces, to wyborcy dadzą jej szansę – dodaje.

Perspektywa populistycznego prezydenta, który chce wyprowadzić Francję ze strefy euro, już teraz zwiększa ryzykowność francuskich obligacji. Blain, zapytana o to, czy martwi ją ryzyko związane z planem wyjścia ze strefy euro, macha ręką, jakby odganiała muchę.

Wiadomość Le Pen do kobiet jest jasna: 4 lutego zaczęła rozprowadzanie 4 milionów kopii przypominającej magazyn kobiecy broszury na błyszczącym papierze, w której przedstawia ona plan „ochrony Francuzek”. Jako pierwsza we Francji kobieta na stanowisku prezydenta ma chronić je przed islamskimi fundamentalistami, którzy, jak mówi, chcą sprawić, żeby kobiety przestały „nosić spódnice, chodzić do pracy czy do bistro”.

- To nie jest feministyczny głos – komentuje Nonna Meyer z Science Po.

Le Pen pokazała wyborcom swoje twarde stanowisko podczas niedawnej wizyty w Bejrucie, gdzie odmówiła założenia chusty na głowę podczas spotkania z wysoko postawionym muzułmańskim urzędnikiem, który nalegał, żeby to zrobiła. Ponieważ żadna ze stron nie chciała ustąpić, do spotkania nie doszło.

W marcu Front Narodowy głosował w Parlamencie Europejskim przeciwko działaniom mającym zapewnić kobietom równe prawa. Z kolei Le Pen w felietonie prasowym obiecała bronić kobiety po masowych atakach na kobiety w Kolonii, łącząc imigrację z kwestią praw kobiet.

- Le Pen nie prosi o równouprawnienie, ona obiecuje sprawiedliwość i bezpieczeństwo – mówi Nicolas Lebourg, badacz francuskiej prawicy z Uniwersytetu w Montpellier. – To często bardziej przemawia do kobiet, które muszą sobie radzić z wyzwaniami codziennego życia – dodaje.

Le Pen zyskuje nie tylko poparcie wśród kobiet, ale też wśród wyborców o niższym wykształceniu, mieszkających na terenach wielskich i otrzymujących niskie wynagrodzenie. Podwoiła też swoje wyniki wśród emerytów, choć wciąż nie radzi sobie tak dobrze, jak Francis Fillon.

Nie wszystkie kobiety przekonuje jednak narracja Le Pen. – Byłoby dobrze mieć na stanowisku prezydenta kobietę, ale nie ją – mówi Florence Charlet, 44-letnia fryzjerka z regionu Pas-de-Calais.

>>> Polecamy: Morawski: Nadchodzi Le Pen. Jej szanse są niewielkie, ale... [FELIETON]

Bukmacherzy oceniają szanse Le Pen na 34 proc., a firma sondażowa Elabe daje jej 40 proc. w starciu z Fillonem lub kandydatem niezależnym Emmanuelem Macronem.

Jednak sondaże dotyczące Le Pen mogą być mniej adekwatne niż te dotyczące bardziej dominujących kandydatów, ponieważ jej zwolennicy rzadziej stawiali się w przeszłości do wyborów, a nowy sympatycy mogą nie ruszyć do urn 7 maja.

– Jeszcze nie wiem, na kogo zagłosuję – mówi Blain, farmaceutka. – Wciąż się zastanawiam. Możliwe, że zdecyduję w ostatniej chwili – stwierdza.