Minister Szojgu w środę prezentował działalność swego resortu na posiedzeniu Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu). Zapytany o potrzebę odtworzenia instytucji, która w przeszłości zajmowała się kontrpropagandą, oświadczył, że są już wojska do operacji informacyjnych.

"Utworzono już wojska operacji informacyjnych, co jest znacznie efektywniejsze i mocniejsze niż urząd (istniejący w czasach sowieckich), który nazywano kontrpropagandą" - powiedział Szojgu. Szczegółów na temat nowego rodzaju wojsk nie podał. Zaznaczył jednak, że "propaganda musi być mądra, inteligentna i skuteczna" - pisze agencja Associated Press.

Rosyjski portal RBK cytuje przedstawiciela komitetu Rady Federacji (wyższej izby parlamentu) ds. obrony i bezpieczeństwa Franca Klincewicza, który powiedział, że wojska do operacji informacyjnych utworzono w Rosji "niedawno" i że informacja na ich temat jest tajna.

"Są specjaliści, którzy demaskują (zagraniczną) dywersję na elektronicznych, papierowych i telewizyjnych nośnikach" - oświadczył senator Klincewicz. Wg niego drugim zadaniem oddziału jest odpieranie cyberataków.

Reklama

"Wygrana w wojnie informacyjnej w obecnych realiach świata nabiera nierzadko większego znaczenia niż zwycięstwo w klasycznej wojnie z użyciem broni" - tak doniesienie o nowym rodzaju wojsk skomentował agencji RIA Nowosti były szef rosyjskiego sztabu generalnego Jurij Bałujewski.

"Dziś konfrontacja informacyjna wysuwa się na pierwszy plan, trwa wojna o umysły i o masową świadomość ludzi" - powiedział Bałujewski. Wg niego zwycięstwo w wojnie informacyjnej ma "porażający efekt", bo "paraliżuje wszystkie organy władzy państwa przeciwnika".

Poprzednie władze USA zarzucały Rosji, iż to Kreml stał za cyberatakami w okresie wyborczym w Stanach Zjednoczonych.

Na początku stycznia szefowie służb wywiadowczych USA ocenili podczas przesłuchania w Senacie, że Rosja jest poważnym zagrożeniem cybernetycznym dla Stanów Zjednoczonych, a jej ingerencja w wybory prezydenckie w tym kraju miała na celu zwiększenie szans Donalda Trumpa na wygraną i zaszkodzenie jego rywalce, kandydatce Demokratów Hillary Clinton. Podkreślono, że "tylko najwyższe władze Rosji mogły te ataki zatwierdzić". Kreml odrzucił oskarżenia o próby manipulowania przebiegiem wyborów w USA. (PAP)