Ponad 100 oligarchów z wyciągniętą łapą...

Przedsiębiorców gotowych skorzystać z pomocy rządu szacuje się na ponad setkę. Nie ma się czemu dziwić. W 2009 r., jak podaje bank centralny Rosji, krajowe firmy będą musiały spłacić 110 mld dolarów kredytów, dwa razy więcej niż Brazylia, Indie i Chiny (BRIC) razem wzięte.

Oligarchowie, których zadłużenie zagraniczne wzrosło w ostatnich trzech latach trzykrotnie, część akcji oddali w zastaw rządowi za pomoc w kryzysie. Są wśród nich Roman Abramowicz (właściciel klubu Chelsea) i Oleg Deripaska. O pomoc Kremla ubiega się właściciel koncernu rurowego TNK Dmitrij Pumpianski, hutniczego Sieverstal Aleksiej Mordaszow i AFK Sistiema Władimir Jewtuszenkow. - Niektórzy z nich definitywnie stracą swoją własność, zarówno na rzecz inwestorów, jak i państwa - uważa miliarder Aleksander Lebiediew. - Przesolili z pożyczkami, a sprzedaż ich produktów spadła - dodaje.

Dotychczas Putin zaaprobował 12 mld dolarów kredytów dla firm należących do Abramowicza i Deripaski. Obiecał wyasygnować dalszych 38 mld dolarów innym potrzebującym. Ale to pokrywa tylko połowę żądań sektora prywatnego.

Reklama

Wsparcia potrzebuje właściciel TMK, który w 2009 r. musi spłacić 1,7 mld dolarów, więcej niż planowane zyski. Obligacje w dolarach straciły już 80 proc. wartości. Dlatego planuje odroczenie inwestycji i refinansowanie długookresowych zobowiązań.

Deripaska w opałach

Deripaska już sprzedał moskiewski Soyuz Bank i gotów jest podzielić się kontrolą nad moskiewskim ubezpieczycielem Ingosstrakh. Najbogatszy człowiek Rosji już scedował na rzecz banków udziały w fabrykach części samochodowych w Kanadzie Magma International i niemieckim koncernie budowlanym Hochtief. Jego akcje straciły ponad połowę wartości.

Pożyczka banku VEB 4,5 mld dolarów pozwoliła koncernowi Deripaski United Co. Rusal utrzymać 25 proc. udziałów w GMK Norilsk Nickel, największym producencie metali w Rosji. Kolejne 1,8 mld dolarów poszło na wsparcie koncernu stalowego Evraz, należącego do Abramowicza.

Dziennik „Wall Street Journal” napisał, że Deripaska zamierza pozbyć się wszystkich udziałów w Rusalu, największym producencie aluminium na świecie, by spłacić długi. Zapewnia, że do marca 2009 r. znajdzie inwestorów. Należąca do Jewtuszenkowa Sistiema może potrzebować 2 mld dolarów pożyczki od banku VEB aby spłacić długi w 2009 r.

Kredytodawcy nie żartują

W grudniu Deutsche Bank zażądał np. wcześniejszego spłacenia pożyczki gwarantowanej na 3 proc. przez moskiewski National Reserve Corp., który ma 29 proc. udziałów w Aeroflocie.

Rząd też stawia twarde warunki

Rosyjscy pożyczkodawcy też nie są lepsi. Wnieszekonombank (VEB), bank z udziałem państwa, odpowiada za pomoc finansową rządu. Za roczny kredyt żąda przedstawicielstwa w zarządzie z prawem weta w zaciąganiu długów i pozbywaniu się majątku. Jego radzie nadzorczej przewodniczy premier Putin, a klienci oferują pod zastaw: akcje, majątek lub przychody z eksportu. - Jest prawdopodobne, że nie wszyscy będą w stanie spłacić długi w ciągu roku - podkreśla Zina Psiola, menedżer finansowy w firmie Clariden Leu w Zurychu, która posiada warte 220 mln dolarów akcje rosyjskich firm. - Niektórzy oligarchowie przestaną być wkrótce bogaczami - dodaje.

Znikają zyski

Aż 10 z 25 najbogatszych oligarchów czeka wezwanie ze strony właścicieli akcji wypłaty należnej dywidendy. Tymczasem w obecnym kryzysie wyparowało z giełdy 230 mld dolarów majątku, podaje raport Deutsche Bank i Agencji Blommberga.

Zyski firm znikają niczym mgła poranna. Czterem koncernom stalowym oraz producentowi rur TNK spadną o połowę, do 10,5 mld dolarów z powodu niskich cen stali, zauważa Clemens Grafe, ekonomista UBS w Londynie. To starczy zaledwie na spłatę długów, które wynoszą 10,3 mld dolarów. - Jeśli je spłacą, nie będą mieli pieniędzy na żadne inne wydatki kapitałowe w 2009 r.- dodaje.

Perspektywa kłopotów z zadłużeniem kraju, wojna w Gruzji, o 75 proc. tańsza ropa i pogarszający się kryzys finansowy skłoniły zagranicznych inwestorów do wycofania z Rosji 211 mld dolarów kapitału, podaje BNP Paribas. Tylko spadek kursu rubla do dolara o 17 proc. kosztował Rosję 163 mld dolarów czyli 27 proc. rezerw walutowych kraju. Rubel jest najtańszy do dolara w ostatnich trzech latach.

Rosyjskie przedsiębiorstwa mają do spłacenia w 2009 r. 56 mld dolarów - dwa razy więcej niż wszystkie firmy z Chin, Indii i Brazylii razem wzięte, podaje Commerzbank. Większe zaangażowanie państwa może jednak przywrócić pewność inwestorów zagranicznych, podkreśla Jerome Booth, szef działu analiz w Ashmore Group w Londynie, która zarządza 32 mld dolarów zaangażowanymi w rynki wschodzące, w tym obligacje rosyjskich korporacji. - Na szczęście jest coraz mniej szans na masową upadłość w Rosji. Chociażby dlatego, że już jest duży zakres kontroli państwa nad gospodarką, a będzie jeszcze większy - dodaje.

Premier Putin nie żartuje

Premier Putin, oferując pomoc państwa borykającym się z problemami finansowymi prywatnym koncernom zaznaczył, że intencją nie jest nacjonalizacja gospodarki. Chce tylko mieć zabezpieczanie i gdy sytuacja wróci do normy odsprzeda je holdingom.

Kto przetrwa sztorm a kto się utopi

- Nie wszyscy z oligarchów otrzymają pomoc – twierdzi Kieran Curtis, z firmy Aviva Investors w Londynie, która zarządza długami 787 mln dolarów z rynków wschodzących. – Nie jestem pewien, kto otrzyma pomoc, a kto nie. Będzie to na pewno przedmiotem spekulacji i różnych podchodów do przejęcia - dodaje.

Władimir Potanin, właściciel akcji Norilsk Nickel, może je stracić na rzecz rządu w ciągu roku, pisze gazeta “Wiedomosti”, powołując się na źródło z Kremla. Akcje poszły pod zastaw 3 mld dolarów pożyczki z banku VTB. Potanin ponoć już dostał wezwanie do wypłaty marży za kredyt, podkreśla dziennik.

Bez wyraźnego skoku cen surowców lub pomocy państwa wiele firm rosyjskich ryzykuje upadkiem, twierdzą analitycy Pacific Investment Management, który zarządza największym funduszem obligacji. - Zależy czy przetrwają sztorm związany ze spadkiem cen - mówi Tim Haaf, menedżer w filii Pimco w Monachium, która zarządza 50 mld dolarów długu z rynków wschodzących, w tym Rosji. – Nic dziwnego, że jesteśmy bardzo zachowawczo nastawieni - podkreśla.