Wniosek złożony przez polską spółkę o wstrzymanie decyzji KE został podtrzymany przez niemieckiego regulatora i Trybunał Sprawiedliwości UE. Dzięki temu, długoterminowe aukcje na przesył gazociągiem Opal zostały wstrzymane do marca przyszłego roku.

- Udało się nam zablokować długoletnie aukcje na gazociągu Opal – mówił Piotr Woźniak, prezes PGNiG. Jak zaznaczył, dzięki staraniom spółki i podjętym wcześniej krokom prawnym, do marca lub kwietnia przyszłego roku, gazociąg Opal nie będzie mógł na zasadach ciągłych ogłaszać aukcji (15-letnich ) na przesył surowca w wymiarze większym niż do tej pory.

Decyzje na korzyść PGNiG

Jak wyjaśnił nam niemiecki regulator Bundesnetzagentur, wszystkie aukcje na gazociągu Opal zostały wstrzymane aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sporu między polską spółką a Komisją Europejską. Decyzję zabezpieczającą interes polskiej spółki wydał zarówno Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak również Sąd Regionalny w Duesseldorfie.

Prztyczek w rosyjski nos

Reklama

To kolejna wygrana przez polską spółkę potyczka z Gazpromem. Dzięki temu, że decyzja Komisji Europejskiej z końca października ubiegłego oku, zezwalająca rosyjskiej spółce na zwiększenie przepustowości na gazociągu Opal z 50 proc. do ponad 80 proc., została zawieszona, Gazprom nie może „pchać” rurą więcej surowca. Rosyjska spółka przynajmniej do rozstrzygnięcia sporu nie zyska więc pozycji monopolisty na gazociągu Opal. A właśnie na zwiększenie przepustowości zgodziła się KE. W ocenie polskiej spółki oraz ekspertów, jest to działanie sprzeczne z zasadami Unii Europejskiej i zachowaniem obowiązującej na wspólnym rynku zasady konkurencyjności.

W ocenie Łukasza Prokopiuka, analityka rynków surowcowych DM BOŚ, bardzo dobrze, że PGNiG podejmuje rękawice w walce z Gazpromem. - Gdyby nie udało się zablokować aukcji, rosyjska spółka, która i tak ma już bardzo dużo przestrzeni na rynku, miałaby jej jeszcze więcej – mówi Prokopiuk.

Poważne konsekwencje

Nie od dziś wiadomo, że strona rosyjska zainteresowana jest przede wszystkim dalszym umacnianiem monopolistycznej pozycji Gazpromu na rynkach w naszej części Europy. Łatwo można sobie zatem wyobrazić, jakie konsekwencje przyniósłby bark zdecydowanych działań PGNiG.

W ocenie zarządu polskiej spółki, gdyby rosyjskiemu koncernowi udało się zdominować wykorzystanie gazociągu OPAL, sytuacja innych dostawców na pewno stałaby się trudniejsza.

Jak wyjaśnia ekspert DM BOŚ, gdyby gazociąg Opal był kontrolowany w 89 czy 90 proc., przez Gazprom, można sobie wyobrazić sytuację, w której rosyjska spółka mogłaby obejść eksport surowca przez nasz kraj.

- To mogłoby negatywnie wpłynąć na pozycję PGNiG np. podczas negocjacji z Rosjanami – dodaje Prokopiuk. W ocenie analityka, nie można też wykluczyć, że Gazprom mógłby także straszyć nas zakręceniem kurka z gazem.

Jak twierdzi PGNiG, import gazu z Niemiec tylko pozornie uniezależniłby nas od dostawcy rosyjskiego, bo to nadal będzie surowiec ze wschodu.

- Dlatego tym bardziej musimy mieć alternatywne źródło pozyskania gazu i takim właśnie źródłem będzie Baltic Pipe, z którego będziemy chcieli korzystać – zaznacza prezes Woźniak.

W oczekiwaniu na ostateczne rozstrzygnięcie

W ocenie ekspertów, trudno dziś wyrokować jakie w sprawie sporu między PGNiG a KE będzie rozstrzygnięcia. Jak podkreśla nasz rozmówca, to także kwestia sporna tle politycznym.

Wiadomo natomiast, że w tej sprawie Komisja będzie broniła swojego stanowiska dotyczącego zwiększenia na rzecz Rosjan przepustowości na gazociągu Opal. Co więcej, przed TSUE KE będzie występować przeciwko PGNiG ramię w ramię z Gazpromem.

Postępowanie potrwa jednak wiele miesięcy. Jak mówi nam Ireneusz Kolowca z departamentu komunikacji TSUE, postępowania są obecnie w toku.

- Nie jest znana data rozstrzygnięcia tych spraw – według statystyk Sądu UE średni czas postępowania w tego typu sprawach wynosi ok. 20 miesięcy od daty wpływu – dodaje.

Przypomnijmy, do TSUE skargi w tej sprawie wpłynęły w grudniu ubiegłego roku.

Jak powiedział nam prezes PGNiG, do tej pory spółka nigdy nie występowała na taką skalę w postępowaniach arbitrażowych. Warto podkreślić, że najprawdopodobniej późnym latem tego roku rozstrzygnie się kolejny spór PGNiG z Gazpromem. Tym razem przed sądem arbitrażowym w Sztokholmie. Spraw dotyczy cen gazu w kontrakcie długoterminowym. Gazprom sprzedawał surowiec Polsce po wyższych cen achach niż np. Niemcom.

W tej sprawie Piotr Woźniak, prezes PGNiG jest dobrej myśli. W jego ocenie, są bardzo duże szanse, że sąd arbitrażowy wyda wyrok na korzyść strony polskiej.
2,3 mld zysku

Zapadające dotychczas pozytywne decyzje na linii sporów gazowych Polska-Rosja, to jednak nie jedyny sukces PGNiG. Polska spółka może się także pochwalić bardzo dobrym wynikiem finansowym za ubiegły rok. Zysk netto sięgnął bowiem 2,3 mld zł. Największy udział w osiągnięciu tego wyniku miał segment dystrybucji, który stanowi ponad 41 proc. udziału w wyniku EBITDA. PGNiG sprzedał w minionym roku aż o 11 proc. więcej surowca niż w 2015 r (z 9,8 mld m. sześć. Do 10,9 mld m. sześć.). Spółka zwiększyła także wolumen sprzedaży ciepła i odniosła pierwsze sukcesy w eksporcie gazu na Ukrainę. Do naszych sąsiadów od sierpnia do grudnia, udało się wyeksportować 0,37 mld m. sześć gazu. Spółka także w tym roku chce rozwijać się na ukraińskim rynku i widzi spore szanse na podwojenie wolumenu przesyłanego surowca. PGNiG pozyskał również ok. 60 tys. nowych umów z odbiorcami indywidualnymi na rynku niemieckim.