Kuratorium zaopiniowało do tej pory uchwały 118 gmin i 3 powiatów. Trzy uchwały zostały ocenione negatywnie - podjęte w Czernichowie, Wadowicach i Myślenicach. "Powód negatywnej opinii to dokonanie przekształceń w sposób niezgodny z prawem. W mojej ocenie uchwała np. z Wadowic nie została sporządzana zgodnie ze specustawą dotycząca reformy oświaty" - wyjaśniła Barbara Nowak.

Pozytywna opinię uzyskał m.in. Kraków, który w ocenie kurator przygotował się do zmian solidnie i przeprowadził bardzo szerokie konsultacje. "Kraków jest liderem, jeśli chodzi o odbyte konsultacje" – mówiła Nowak. Dodała, że na 1,6 tys. spotkań dotyczących reformy w całym kraju, jedna trzecia odbyła się w Małopolsce. "Wydaje mi się, że tak uzgodnionej sieci szkół trudno szukać gdzie indziej. Jeżeli były problemy, wszystkie strony zostały wysłuchane, a jeżeli były konflikty - zostały rozwiązane" – oceniła.

Kurator do uchwał Krakowa dotyczących sieci szkół zaproponowała kilka zmian: Gimnazjum 35 (które pierwotnie miało być podstawówką) zostanie przekształcone w XXXXIII LO, Gimnazjum nr 1 (które miało być filią szkoły podstawowej) będzie od września XXXXIV LO, Gimnazjum nr 37 z oddziałami integracyjnymi na os. Złotego Wieku, które miało być włączone w strukturę Szkoły Podstawowej nr 85, będzie przekształcone w samodzielną Szkołę Podstawową nr 77 z oddziałami integracyjnymi. Gimnazjum nr 2, które miało być liceum z naborem od września 2018 r., będzie funkcjonowało już od września tego roku.

W sumie po zmianach w Krakowie będzie 12 nowych podstawówek i cztery nowe licea.

Reklama

Małopolskie samorządy gminne po rozmowach z kuratorium oświaty najczęściej decydowały się na przekształcenie gimnazjów w szkoły podstawowe. "Często jest tak, że te sieci szkół przez lata były zaniedbywane. Teraz samorządy zaczynają myśleć, co zrobić, żeby na ich terenie sieć szkół odpowiadała potrzebom społeczności lokalnych i to jest bardzo pozytywny efekt tej reformy" – oceniała Nowak.

W Krakowie odbywał się w piątek strajk rodziców, którzy w geście sprzeciwu wobec reformy edukacji mogli nie posłać dzieci do szkół.

Odpowiedzialna za edukację zastępca prezydenta Krakowa Katarzyna Król mówiła, że miasto nie zbierało i nie będzie zbierać danych o skali protestu.

Także organizatorzy protestu nie są w stanie ocenić, ilu rodziców w nim uczestniczyło. "Mamy bardzo wybiórcze dane. Wiem o dwóch podstawówkach, gdzie w klasach było po osiem osób. Tendencja była taka, że im niższe roczniki dzieci, tym większa frekwencja. Rodzice nie do końca zdają sobie sprawę ze skutków reformy m.in. z tego, jakie będą podręczniki przygotowane w takim tempie" – powiedziała PAP Anna Kozłowska z inicjatywy rodzicielskiej "Szkoła to nie eksperyment". Dodała, że liczba uczniów jest łatwa do zweryfikowania zarówno przez wydział edukacji, jak i kuratorium, bo obecność na lekcjach jest sprawdzana i odnotowywana w dziennikach elektronicznych.

"Za niewłaściwe uważam, jeśli w rozgrywki osób dorosłych włącza się dzieci, a tak to właśnie wygląda" – mówiła małopolska kurator oświaty.

Termin podjęcia ostatecznych uchwał ws. nowych sieci szkół przez samorządy – już po zaopiniowaniu przez kuratorium - mija 31 marca.(PAP)