W dniu, w którym oddałem do redakcji pierwszą część felietonu poświęconego spółce AlejaSamochodowa.pl SA, ukazały się aż trzy jej komunikaty bieżące. Pierwszy dotyczył działalności spółki zależnej Art Investment sp. z o.o. i można go nazwać felietonem autonomicznym. Jego treść rozwesela i powinien być przepisywany jako lekarstwo pobudzające studentów dla przysypiających w czasie zajęć dydaktycznych - pisze Artur Sierant
Otóż zarząd, w związku z licznymi pytaniami akcjonariuszy, przekazał do publicznej informacji plany dotyczące rozwoju spółki zależnej. Powtórzono w nim listę antyków (było o nich w części pierwszej), ale zapowiedziano, że w drugim półroczu zostaną one sprzedane na zagranicznych serwisach aukcyjnych. Dziwne, bo w sierpniu 2014 r. poinformowano o uruchomieniu stacjonarnego salonu sprzedaży w Warszawie przy ulicy Ordynackiej 11. Pamiętam, zdziwił mnie wtedy ten komunikat. Przez kilka lat prowadziłem firmę przy tej ulicy i z żadnym salonem sprzedaży pod wskazanym adresem nigdy się nie zetknąłem. Dodatkowo spółka zamierza dokupić kilka starych samochodów, bo ten rynek teraz rośnie w tempie 20 proc. rocznie.
Drugi komunikat spółki dotyczył zwołanego na koniec marca walnego zgromadzenia. Do spółki wpłynęło zgłoszenie od akcjonariusza reprezentującego jedną dwudziestą kapitału zakładowego z propozycją zmian w projektowanych uchwałach. Niestety, nie wiemy, od którego akcjonariusza one wpłynęły. Mogła to być albo pani Inna Ignatowa, będąca jednocześnie prezesem zarządu, albo Aleja Samochodowa sp. z o.o. Teoretycznie nie ma to znaczenia. Z tym że dla porządku przypomnę, że ten drugi akcjonariusz od września 2013 r. nie ma zarządu.
Trzeci komunikat był komentarzem do projektów uchwał. Od takiego komentarza, tyle że z początku marca, zacząłem się interesować spółką.
W przeszłości giełda kilkukrotnie zawieszała jej notowania, ponieważ ta nie publikowała w terminie sprawozdań finansowych. Zastosowano również karę finansową. Aż tu nagle zmiana. Od lipca 2016 r. spółka zaczęła regularnie informować inwestorów o podpisywanych kontraktach na dostawę i sprzedaż części samochodowych na terenie Ukrainy, Białorusi i Rosji. Dodatkowo zaczęła publikować raporty miesięczne, a w nich ponownie prezentowała pozytywne informacje. W raportach kwartalnych pojawiały się coraz wyższe przychody oraz zyski. A kurs akcji? W połowie ubiegłego roku kosztowały one 20 gr, a w połowie stycznia tego roku 1,20 zł. Pięćset procent w pół roku!
Reklama
W tym czasie spółka przygotowała wniosek o wprowadzenie do obrotu akcji serii D, tych kolekcjonerskich. Minęły trzy lata, więc złożono uproszczony dokument informacyjny i na jego podstawie wprowadzono akcje do obrotu. Już bez konieczności uzyskiwania zgody giełdy. Co interesujące, spółka nie opublikowała żadnego raportu bieżącego dotyczącego złożenia tego wniosku, a później o asymilacji akcji i ich wprowadzeniu do obrotu giełdowego.
Raport za IV kw. ubiegłego roku został opublikowany 23 stycznia tego roku. Trzy tygodnie przed terminem! Bardzo dobre wyniki. A następnego dnia rozpoczęła się dystrybucja akcji. Pierwsza była transakcja pozagiełdowa po cenie 1 zł, czyli cenie emisyjnej akcji serii D. A dzień później sprzedaż na giełdzie, dzień po dniu: 94 gr, 87 gr, 77 gr, 71 gr. Wyobrażam sobie zaskoczenie inwestorów, których zachęcili internetowi naganiacze, a którzy nagle dowiedzieli się, że zaczęła się dystrybucja akcji. I kolejne, gdy zarząd zaproponował emisję akcji w trybie prawa poboru. Początkowo po 40 gr, zaś teraz po 60 gr.
Co takiego ciekawego było w komentarzu zarządu opublikowanym ma początku marca? Sformułowanie, które powinno być przestrogą: „W ocenie Zarządu wartość rynkowa Spółki jest zaniżona w stosunku do jej realnej wartości. Wynik wyceny porównawczej dokonanej przez Zarząd Spółki wskazuje, że wartość teoretyczną akcji Spółki kształtuje się na poziomie 2,33 zł”. Jako źródło wskazano automatyczną wycenę zrobioną przez jeden z portali internetowych. Jak się to robi? Bardzo prosto: zazwyczaj jest to średnia z kilku wskaźników ze „skanera fundamentalnego”. Ale to nie jest ani „skaner”, ani „fundamentalny”.
PS Na początku marca przystąpiono do spółki Creative Entertainment sp. z o.o., obejmując 65 proc. udziałów, drugim udziałowcem jest Igor Vinyavskiy. Przedmiotem działalności mają być portale informacyjno-rozrywkowe. Pierwszy już uruchomiono, nazywa się Yamba.pl. Teraz zagadka: kto jest właścicielem domeny, na której zbudowano ten portal. I pytanie pomocnicze: domena Antyquariat.pl? Kto czytał pierwszą część felietonu, ten wie. Właścicielem obu domen jest spółka AlejaSamochodowa.pl sp. z o.o.