Rano złoty zyskuje też w relacji do szwajcarskiego franka, za którego trzeba obecnie zapłacić 3,9762 zł. A także do brytyjskiego funta, który kosztuje 4,9040 zł.

Jednocześnie polska waluta słabnie w relacji do euro. Kurs EUR/PLN wzrósł do 4,2732 zł z 4,2655 zł wczoraj na koniec dnia i wobec 4,2825 zł na zamknięciu poprzedniego tygodnia.

Poranne umocnienie złotego w relacji do dolara, funta i franka, przy jednoczesnej realizacji zysków na EUR/PLN, jest kontynuacją procesu obserwowanego już od tygodnia. Procesu wspólnego również dla innych walut regionu i w żaden sposób nie związanego z czynnikami krajowymi.

Przełamanie przez dolara najpierw bariery 4 zł, a następnie spadek poniżej lutowego minimum (3,9733 zł) to efekt przeceny dolara na świecie oraz wspomnianego wcześniej wzrostu sentymentu do walut rynków wschodzących. Na gruncie analizy sytuacji na wykresie USD/PLN obecnie otwarta jest droga do wsparcia na poziomie 3,90 zł, a później do listopadowego dołka na 3,8777 zł.

Reklama

Dzisiejsza zwyżka notowań EUR/PLN, jak ma miejsce po 6. kolejnych spadkowych dniach, to reakcja na wzrost EUR/USD wywołany spadającymi szansami na sukces Marine Le Pen w nadchodzących wyborach prezydenckich we Francji (wg sondaży we wczorajszej debacie prezydenckiej zwyciężył Macron, który jest najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa w wyborach we Francji). To również zwykła realizacja zysków, którą niebawem będziemy też obserwować na innych polskich parach. Duże zagrożenie korekty pojawia się zwłaszcza na GBP/PLN. W sytuacji gdy temat BREXIT-u chwilowo powinien przestać interesować rynki finansowe, te skupią się przede wszystkim na danych z brytyjskiej gospodarki. Stąd też w centrum uwagi znajdzie się zaplanowana na godzinę 10:30 publikacja raportów inflacyjnych. Oczekuje się, że w lutym inflacja CPI przyspieszyła do 2,1% z 1,8% R/R w styczniu, a inflacja bazowa do 1,8% z 1,6% R/R. Wyższy skok inflacji, co jest wynikiem prawdopodobnym, przełoży się na umocnienie funta. Również do złotego.

Wspomniane dane inflacyjne z Wysp to nie jedyny liczący się dziś czynnik mogący wpływać na nastroje na rynku walutowym. Wprawdzie większych emocji nie powinna wywołać popołudniowa publikacja raportu nt. salda rachunku bieżącego USA za IV kwartał 2016 roku (prognoza: -128 mld USD), ale już wystąpienia przedstawicieli Fed (Dudley, George, Mester) mogą wzmocnić dolara.

Aktualny układ sił na wykresach USD/PLN, GBP/PLN, CHF/PLN, ale też i EUR/PLN, wskazuje na możliwe dalsze umocnienie złotego. Nieco inaczej prezentuje się jednak sytuacja polskiej waluty, gdy spojrzymy na nią przez pryzmat czynników fundamentalnych. Trwający w USA cykl podwyżek stóp procentowych. Pierwsze sugestie, że o przyszłej normalizacji polityki monetarnej rozmawia się w Europejskim Banku Centralnym. Pojawiające się głosy w Banku Anglii, że bank ten powinien podnieść koszt pieniądza. To wszystko mocno kontrastuje z głosem prezesa NBP i przewodniczącego RPP, że "w jego opinii stopy procentowe w Polsce mogłyby pozostać bez zmian nawet w 2018 roku". Jeżeli do tego dodamy jeszcze ryzyko ochłodzenia nastrojów na rynkach globalnych, jakie niewątpliwie rośnie po 4 miesiącach rynkowego huraoptymizmu, to obecne umocnienie złotego wydaje się być chwilowe i stanowi dobrą okazję do kupna walut.

Marcin Kiepas