„Byłem tam, w Sali Horacjuszów i Kuriacjuszów (na Kapitolu), gdzie podpisano Traktaty Rzymskie. Na zewnątrz deszcz lał jak z cebra, a pogoda odzwierciedlała w pełni klimat między nami; nikt nam nie wierzył, że te kartki, zresztą podpisano in blanco, a potem wypełnione w czasie późniejszych negocjacji, mogą odnieść sukces” - powiedział Albonetti w rozmowie z włoską agencją prasową.

Jako ówczesny radca ekonomiczny Organizacji Europejskiej Współpracy Gospodarczej (prekursorki Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) uczestniczył w podpisaniu traktatów przez Francję, Republikę Federalną Niemiec, Włochy, Belgię, Holandię i Luksemburg w Palazzo dei Conservatori w Wiecznym Mieście.

„Negocjowaliśmy Traktaty w Brukseli przez dwa poprzednie lata. Zamiarem było stworzenie politycznej unii do spraw wspólnej obrony poczynając od spraw gospodarki” - wspominał. “Ale wierzyliśmy tylko my, negocjatorzy. (...) Nigdy nie przyszła żadna wskazówka od świata polityki, nie dostaliśmy nawet telegramu od naszego rządu” - ujawnił Albonetti.

Dodał następnie: „Tamtego dnia, 25 marca 1957 roku, w Rzymie ceremonia była bardzo szybka, nie trwała dłużej niż 30 minut i przebiegła w surrealistycznej atmosferze”.

Reklama

Albonetti przyznał, że nikt “nie postawiłby” wtedy ani grosza na te traktaty; także dlatego - jak podkreślił - że „sześciu przywódców podpisało kartki in blanco przed powrotem do domu”. “Te dokumenty, każdy po 250 stron były atakowane przez wszystkich” - zauważył. Wśród przeciwników Traktatów wymienił Altiero Spinellego, który potem był uważany za jednego z ojców Unii Europejskiej.

Ale Traktaty Rzymskie stały się „prehistorią Stanów Zjednoczonych Europy” - ocenił emerytowany dyplomata.

Z Rzymu Sylwia Wysocka