Czarnecki był pytany o wniosek Antoniego Macierewicza do prokuratury w sprawie byłego premiera, a obecnie szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Szef MON zawiadomił prokuraturę "o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę RP przez Donalda Tuska", który będąc premierem, "nie dopełnił ciążących na nim obowiązków". Macierewicz wymienia kilka przykładów, m.in. zgodę na zastosowanie do badania katastrofy smoleńskiej załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej, co zdaniem szefa MON uniemożliwiło pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn katastrofy.

Czarnecki podkreślił, że jeżeli urzędnik państwowy dowie się o możliwości popełnienia przestępstwa i tego nie zgłosi, sam naraża się na odpowiedzialność. Minister Macierewicz, jak dodał, zapewne musiał taki wniosek złożyć.

"Być może było tak, że pan minister Macierewicz dowiedział się o czymś teraz, o czym nie wiedzieli jego poprzednicy" - zaznaczył pytany, dlaczego poprzedni ministrowie podobnego wniosku nie zgłaszali i czy w związku z tym wniosek nie jest po prostu zemstą PiS na Tusku.

Czarnecki był także pytany o sprawy europejskie. Jego zdaniem rozpoczynający się w sobotę rocznicowy szczyt Unii Europejskiej w Rzymie nie podejmie zasadniczych decyzji w sprawie przyszłości Unii, np. o utworzeniu "Europy dwóch prędkości".

Reklama

"Ten szczyt nie będzie przełomowy" - powiedział europoseł PiS. Jego zdaniem zasadniczy dokument o przyszłości UE zostanie stworzony "w końcu czerwca, kiedy będzie podsumowujący prezydencję maltańska szczyt Rady Europejskiej".

Polityk PiS przekonywał też, że mówienie o "Europie dwóch prędkości" jest szkodliwe dla jedności Unii i jej przyszłości. "Jeżeli chcemy dalej dzielić Unię Europejską, ją osłabiać i chcemy, by była na równi pochyłej i być może stoczyła się w kierunku całkowitego rozpadu, mówmy o Europie dwóch prędkości" - powiedział. "Europa dwóch prędkości to pomysł na wykluczenie krajów nowej Unii, w tym także Polski, na to się nie zgodzimy" - dodał Czarnecki.

Zaznaczył, że jeśli "pociąg, skupiający strefę euro, miał odjeżdżać", on nie chciałby "by Polska do niego wsiadała". "Wciąż jesteśmy jednym siedmiu najbiedniejszych krajów Unii, jeśli chodzi o PKB na głowę mieszkańca" - zauważył Czarnecki. A wejście do strefy euro naszej sytuacji by nie poprawiło - dodał.

Pytany, o co w takim razie będzie zabiegał polski rząd, powiedział: "Chcemy, by w tych sprawach najważniejszych wrócić do tego, co było wcześniej, czyli do zasady głosowania przez konsensus, a nie głosowania większościowego". (PAP)