Na miejsce w hospicjum trzeba czekać w długiej kolejce. A jednocześnie to placówki, które nieustannie balansują na granicy bankructwa. To niejedyne absurdy polskiej opieki paliatywnej.

Narodziny i śmierć. Dwa elementy życia, wspólne dla wszystkich niezależnie od tego, kim jesteśmy. W Polsce jednak nie rządzą się tymi samymi prawami. Takie można odnieść wrażenie, gdy słucha się ludzi, którzy pracują w hospicjach i starają się zapewnić opiekę paliatywną osobom umierającym. – Dzieci mogą się rodzić w naszym kraju bez ograniczeń, dlaczego więc na umieranie nadal funkcjonują limity? – pyta Karolina Pokorowska, jedna z założycielek Obywatelskiego Porozumienia na rzecz Medycyny Paliatywnej. Chodzi o kontrakty, które ośrodki czy hospicja podpisują z Narodowym Funduszem Zdrowia. Załóżmy, że kontrakt „opiewa” na 30 zgonów. Gdy jest ich więcej, placówka się zadłuża, bo ma nadwykonania. Dziwne? Szokujące? Takich przepisów i sytuacji niezrozumiałych z czysto ludzkiego punktu widzenia jest więcej. Kolejny przykład – ludzie umierają w kolejce do hospicjum, nie doczekawszy miejsca w placówce. Niby nic w tym dziwnego. Ale chodzi o to, jak wyglądają ostatnie dni, tygodnie czy miesiące pacjenta, który uporczywie tego życia się trzyma.

Dotychczas polska opieka paliatywna była skrajnie niedofinansowana. Rok 2017 ma być przełomowy, bo po raz pierwszy od 2008 r. podniesiono nakłady budżetowe na tę dziedzinę medycyny. Jak będzie naprawdę?

Co do jednego wacika

– Zapotrzebowanie na świadczenia opieki paliatywnej będzie w najbliższych latach systematycznie rosło. To efekt starzenia się społeczeństwa i zmian epidemiologicznych. Rocznie umiera w Polsce ok. 395 tys. osób, z czego niemal 25 proc. z powodu choroby nowotworowej. Wśród dorosłych ponad 90 proc. pacjentów objętych opieką paliatywną stanowią osoby z tymi schorzeniami – mówi dr Rafał Zyśk, ekspert od ekonomiki zdrowia z Uczelni Łazarskiego.

Reklama

Za osobodzień w hospicjum stacjonarnym fundusz płacił dotąd średnio 215 zł – niemal o połowę mniej niż na oddziale chorób wewnętrznych. Od 1 stycznia 2017 r. zaczęła obowiązywać nowa wycena świadczeń w opiece paliatywnej i hospicyjnej. Zgodnie z przygotowanym przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji dokumentem minimalna stawka za osobodzień w hospicjum stacjonarnym wzrosła do 405 zł. Również roczne nakłady na te świadczenia zostały podniesione niemal o 50 proc., z 440 mln zł w 2016 r. do 653 mln zaplanowanych na 2017 r. Czy to dużo? W porównaniu ze wschodnimi sąsiadami, choćby Ukrainą, gdzie opieka paliatywna praktycznie nie istnieje, mamy powody do zadowolenia. Porównanie z Zachodem wypada gorzej. Reforma wprowadzona w życie w Niemczech w 2015 r. pozwoliła na podniesienie budżetu przeznaczonego na opiekę paliatywną z 400 do 600 mln euro rocznie i wzrost minimalnej wyceny świadczenia ze 198 do 255 euro dziennie.

>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ"