Według najnowszych danych CKW po przeliczeniu 98 proc. głosów centroprawicowa partia GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) byłego i przyszłego premiera Bojko Borysowa otrzymała w wyborach 32,64 proc. głosów, lewicowa koalicja Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP) na rzecz Bułgarii - 27,12 proc.; nacjonalistyczną koalicję Zjednoczeni Patrioci i partię tureckiej mniejszości DPS (Ruch na rzecz Praw i Swobód) dzielą dwie setne punktu procentowego – te partie mają odpowiednio 9,06 i 9,04 proc., a partia Wola populistycznego biznesmena Weselina Mareszkiego 4,15 proc.

Według wstępnych obliczeń GERB będzie miał w 240-miejscowym parlamencie 96 posłów, BSP - 79, nacjonaliści - 27, DPS - 26 i Wola - 12. Koalicja Borysowa z nacjonalistami może mieć absolutną większość - 123 głosy.

To, czy ugrupowania te porozumieją się i czego będą oczekiwać nacjonaliści, jest sprawą zapewne kilkutygodniowych negocjacji. Borysow podczas kampanii tłumaczył, że na jesieni ub.r. koalicja, która popierała GERB w parlamencie, "wykręcała mu ręce" w sprawie podniesienia o 100 proc. wynoszących 85 euro emerytur minimalnych, co stało się jedną z przyczyn dymisji jego rządu. Podniesienie emerytur, nie tylko minimalnych, jest jednym z najważniejszym punktów programu nacjonalistów, z którego nie są oni gotowi zrezygnować.

Innym ważnym punktem niezgody jest polityka wobec Turcji. Według Borysowa powinna być ona ugodowa, podczas gdy nacjonalistyczna koalicja zajmuje najbardziej wojownicze stanowisko wobec Turcji, aktualnej polityki jej władz i bułgarskich etnicznych Turków, mieszkających w obu krajach. Ponadto zdaniem socjologa Andreja Rajczewa Zjednoczeni Patrioci to koalicja trzech sił, które nie zawsze są zgodne.

Reklama

Wariantem dla Borysowa pozostaje rząd mniejszościowy, który będzie jednak działał w odmiennych niż w okresie 2009-2013 warunkach, ponieważ wybory odmieniły krajobraz polityczny. Oprócz wyeliminowania małych, centroprawicowych, dotychczasowych partnerów Borysowa najważniejszym wynikiem głosowania jest umocnienie lewicy. "Monopol władzy (GERB - PAP) realnie znikł. Opozycja, niezależnie jak się nazywa, ma wyjątkowo ważne znaczenie dla władzy" - konstatował analityk polityczny Arman Babikian.

Według większości analityków właśnie odzyskanie straconej od ponad 10 lat pozycji Bułgarskiej Partii Socjalistycznej jest najważniejszym wynikiem niedzielnych wyborów. Borysow nie będzie mógł nie liczyć się z BSP - uważa Babikian.

Poniedziałkowa prasa komentuje, że niedzielne zwycięstwo Borysowa nie będzie trwałe. "Borysow wygrał niewielką (przewagą) i na krótko" – pisze dziennik "Sega". "Zatoczyliśmy koło i okazało się, że jesteśmy w tym samym miejscu; wybory nie dały odpowiedzi na żadne z ważnych pytań stojących przez krajem. Bułgarzy, prawdopodobnie z obawy, wybrali pewność i to, co już znają. Poważne problemy, w tym o przyszłość energetyki, UE czy ochrona granicy z Turcją, wiszą w powietrzu" – stwierdził socjolog Antonij Todorow.

Na razie jednak wygląda, że widmo nowych wyborów w tym roku, przed początkiem negocjacji o przyszłym rządzie, jest oddalone, m.in. dlatego że zdaniem ekspertów kampania była bardzo droga i partie nie będą miały środków na następną w ciągu kilku miesięcy. Ustalony w niedzielę układ sił może się zachwiać - według dziennika "Sega" - latem przyszłego roku, po zakończeniu bułgarskiej prezydencji w UE, przypadającej na pierwszą połowę 2018 r.

Warunkiem jest to, że zapowiedziana przez proturecką partię DOST (Demokraci na rzecz Odpowiedzialności, Sprawiedliwości i Tolerancji) skarga z żądaniem unieważnienia wyborów zostanie odrzucona.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)

>>> Polecamy: Gazociąg Nord Stream 2 jednak powstanie? Projekt ma coraz większe szanse