Cena za uncję złota może dojść w tym roku nawet do 1400-1500 dol. – twierdzi Ronald-Peter Stoeferle, partner zarządzający firmą Incrementum AG, która kieruje aktywami o łącznej wartości ponad 100 mln dol. Jego zdaniem ceny kruszcu mogą znajdować się obecnie na początku trendu wzrostowego.

Złoto zyskało w tym roku na wartości wskutek obaw inwestorów o niezdolność Trumpa do realizacji wyborczych obietnic, wybory w europejskich krajach oraz rozpoczęcie procesu opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Inwestorzy oczekują w kontekście tych ryzyk wzrostu inflacji. Tymczasem Rezerwa Federalna podniosła niedawno stopy procentowe, a prognozuje się, że w przyszłości dojdzie do dwóch kolejnych podwyżek.

Złoto jest tradycyjnie uważane za skuteczne zabezpieczenie przed rosnącą inflacją, które zyskuje na wartości dzięki wzroście cen i pozwala zabezpieczyć wartość największych majątków. Chociaż wysokie stopy procentowe w USA zwykle wspierają dolara, ceny surowców rosły w okresach poprzednich cykli podwyżek stóp.

Stoeferle zarządza funduszem Incrementum Inflation Diversifier Fund, który posługuje się własnym wskaźnikiem inflacji, który jest obecnie na neutralnym (lub nieco negatywnym) poziomie. – Jak tylko otrzymamy sygnały o rosnącej inflacji, zaczniemy znowu inwestować we wrażliwe na nią aktywa, takie jak instrumenty pochodne złota, srebra, energetykę oraz szeroki zakres surowców – mówi ekonomista.

Reklama

Jednak nie wszyscy analitycy mają „bycze” nastawienie. Societe Generale SA rekomenduje sprzedaż kruszcu i szacuje, że w IV kwartale tego roku jego cena będzie wynosiła średnio 1125 dol. za uncję. To poziom cen bliski średniej wskazanej przez analityków przepytanych przez Bloomberga. Sceptyczny co do silnego wzrostu cen złota jest także BNP Paribas, który najlepiej prognozował ceny za IV kwartał zeszłego roku.

>>> Polecamy: Zmowa OPEC już nie działa. Amerykanie zwiększają wydobycie, cena ropy spada