Kierowcy Ubera mają całkowitą swobodę w wybieraniu godzin i czasu pracy dla przewozowego giganta. Nie znaczy to jednak, że firma nie stara się za wszelką cenę zachęcić ich do tego, żeby pracowali dłużej mimo spadających zarobków.

„New York Times” na podstawie rozmów z dziesiątkami byłych i obecnych kierowców Ubera, a także socjologami i behawiorystami, odkrył, że firma opracowała i wprowadziła szereg sztuczek psychologicznych, pozwalających im wpływać na decyzje pracowników, jednocześnie zachowując formalnie ich całkowitą autonomię.

Żeby zachęcić kierowcę do pozostania w pracy, wykorzystywane są ustalane przez nich cele dotyczące zarobków. Kiedy kierowca chce się wylogować, może w aplikacji zobaczyć komunikat, że jest bardzo bliski osiągnięcia jakiegoś celu. Istnieje też rozwiązanie, które przesyła kierowcy informację o kolejnym dostępnym kursie jeszcze zanim zakończy on poprzedni – pisze NYT.

>>> Czytaj też: Uber podbija polski rynek. Jego pochód może zatrzymać... fiskus

Reklama

Rzecznik firmy Michael Amodeo mówi, że chodzi tylko o zachętę. „Każdy kierowca może skończyć pracę dosłownie jednym przyciskiem – decyzja należy w 100 procentach do niego” – mówi w rozmowie z dziennikiem.

Uber robi to, ponieważ dąży do osiągnięcia „doskonałej wydajności systemu”, pisze NYT. Chodzi o równowagę pomiędzy popytem pasażerów i dostępnością kierowców przy zachowaniu najniższych możliwie kosztów dla klientów oraz dla firmy. Dla kierowcy wadą dużej dostępności jest konkurencja – więcej samochodów Ubera na ulicach oznacza krótszy czas oczekiwania dla klientów, ale więcej czasu spędzonego bezczynnie dla kierowców.

Psychologiczne triki nie są niczym nowym na rynku pracy, ale w firmach zatrudniających ludzi na etatach są one ograniczone prawnie.

Pracownicy firmy starali się zachęcać kierowców do jeżdżenia w obszary, gdzie jest duże zapotrzebowanie, wysyłając uporczywe wiadomości. Niektórzy managerowie-mężczyźni podpisywali się jako kobiety, bo zauważyli, że wtedy kierowcy – z których znaczna większość to mężczyźni – częściej odpowiadali na ich sugestie.

Mechanizmy wydają się proste, ale są bardzo dokładnie opracowywane i często wykorzystują rozwiązania znane z gier komputerowych – pisze NYT. Przykładem jest zachęcanie do osiągania konkretnych pułapów. „To sprawia, że kierowca internalizuje cele firmy” – mówi Chelsea Howe, uznana projektantka gier.

Specjaliści komentują, że cała aplikacja dla kierowców jest jak gra komputerowa. Widać w niej liczbę odbytych w danym tygodniu podróży, liczbę aktywnych godzin, zarobki, ocenę od pasażerów. Nawet jeśli nie ustawili oni celów zarobkowych, aplikacja przed wylogowaniem pokaże im jakąś okrągłą kwotę, do której się zbliżają, ilustrując wiadomość licznikiem, którego igła prawie dosięga symbolu dolara.

„NYT” zaznacza, że taka strategia może być wykorzystana do zneutralizowania w kierowcach frustracji niskimi zarobkami. Co więcej, ciągłe stosowanie tego rodzaju sztuczek obniża samokontrolę kierowców.

>>> Polecamy: Uber „pożera” świat. Dominuje już w ponad 100 krajach